Po bardzo aktywnym tygodniu mamy czas na wyciszenie. Nastroje na rynkach są dobre, gdy Trump żongluje zwolnieniami z ceł, a dane z rynku pracy USA dały idealny mix. Pustki w dzisiejszym kalendarzu sugerują, że bez politycznych rewelacji będziemy sennie odliczać godziny do jutra.
Po piątku jesteśmy mądrzejsi o dwie kwestie. Po pierwsze rynkom nie grozi porzucanie ryzykownych aktywów w popłochu przed zaostrzeniem polityki Fed. Lutowy raport z rynku pracy przyniósł najlepszy scenariusz dla apetytu na ryzyko: silny wzrost zatrudnienia (313 tys.) pokazuje, że gospodarka dalej rośnie; spowolnienie dynamiki płac (do 2,6 proc. r/r z 2,9 proc.) oznacza, że Fed nie ma silnej potrzeby zmienić strategii trzech podwyżek stóp proc. w tym roku.
Ruch na posiedzeniu 20-21 marca jest przesądzony, ale dyskusja toczy się o to, czy uda się „wcisnąć” czwartą podwyżkę i ile ich będzie w przyszłym roku? Wprawdzie spokój może zburzyć jutrzejszy odczyt CPI z USA, ale drugi z rzędu zaskakujący skok inflacji (0,5 proc. m/m w styczniu) to chyba byłoby zbyt wiele, by rozsądnie to obstawiać.
Po drugie temat „potyczek handlowych” zaczyna słabnąć, kiedy sam Donald Trump rozwadnia swoje stanowisko. Mówi się o coraz dłuższej liście krajów wyłączonych spod nowych ceł z już potwierdzoną Australią. Jak to mawiają w USA, szczekanie okazało się groźniejsze niż ugryzienie, choć ze swojej strony dołożę, że wkrótce może się okazać, że inne psy też umieją gryźć. Wydaje się pewne (choć „pewność” w odniesieniu do Trumpa to ryzykowne słowo), że prezydentowi USA najbardziej zależy na osłabieniu importu z Chin i UE, więc teraz czekamy na ich działania odwetowe. To może być coś, co ponownie zaburzy spokój rynkowy.
Na ten moment nastroje są dobre, co premiuje odreagowanie ryzykownych aktywów. W G10 AUD, NZD mają udany dzień, a CAD zarobił „swoje” jeszcze w piątek po dobrym raporcie z kanadyjskiego rynku pracy. Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby nie miałki raport NFP, byłoby trudniej tym walutom znaleźć siłę do odbicia, a tak inwestorzy starają się zbudować coś ze strzępów optymizmu. A jednak po rynku surowcowym nie widzę oznak dominacji popytu (tracą miedź, ruda żelaz, ropa naftowa), więc pozostaję ostrożny z obwieszczaniem powrotu do nieskrępowanego rajdu ryzyka.
EUR/USD utknął w środku range'u i póki nie pokaże więcej życia, trudno zakładać przyszły kierunek. USD/JPY zatrzymał się pod 107, a dziś rano nowe doniesienia odnośnie skandalu Muritomo (nieprawidłowości w sprzedaży gruntu z rzekomym udziałem żony premiera Abe) dały pretekst do cofnięcia. Jeśli popyt na dobre stracił zapał po niezachęcającym NFP, możemy wkrótce testować 106. Na krajowym rynku EUR/PLN wraca do śpiączki pod 4,20. Bez eskalacji napięć na rynkach globalnym nie widać presji do ucieczki kapitału z Polski. Jednocześnie jednak widać jest zero chęci do kupowania złotego. Cisza.