Nowy tydzień na rynku forex zaczyna się, jeśli chodzi o główną parę EUR/USD, na poziomie 1,0840. To oznacza, że poziom 1,10, który do niedawna wydawał się bardzo poważną barierą, to już historia. Bariera ta zresztą nie broniła się niemal wcale, została przebita dość szybko.
Dolar jest mocny trochę dzięki słabości euro (operacja QE, nie zawsze dobre dane z Europy plus tlące się jeszcze gdzieś w tle i tylko częściowo wygaszone kłopoty Grecji), a trochę - dzięki perspektywie wyższych stóp w USA, napędzanej takimi informacjami jak np. dobre dane z rynku pracy podane w piątek. Oto bowiem bezrobocie spadło w Stanach z 5,7 proc. do 5,5 proc., a nie tylko do 5,6 proc., jak zakładano, zaś poza rolnictwem zatrudniono 295 tys. osób w lutym (a nie 240 tys., co podejrzewano).
W nocy poznaliśmy słabe dane z Japonii dotyczące dynamiki PKB za IV kw. roku 2014. Nie są one oczywiście bezpośrednio istotne dla EUR/USD, ale mogą kształtować pewien ogólny rynkowy sentyment. Otóż wynik w relacji rocznej to spadek o 0,8 proc. (prognozowano -0,5 proc.), w kwartalnej +0,4 proc. (a nie +0,6 proc.), annualizowany to 1,5 proc. (wobec prognozy 2,2 proc.).
O 8:00 poznamy bilans handlu zagranicznego Niemiec, o 9:15 dane o sprzedaży detalicznej w Szwajcarii, o 10:30 indeks Sentix ze Strefy Euro. W tym tygodniu większość danych nie będzie zbyt istotna dla eurodolara, inaczej niż w poprzednim. Teoretycznie mogłoby to oznaczać, że rynek skoryguje notowania, ale nawet jeśli tak się stanie, to w ogólnym rozrachunku zakładamy jeszcze kontynuację procesu spadków głównej pary. Nie byłoby wcale dziwne, gdyby w perspektywie kilku tygodni gracze spróbowali przetestować, choćby tylko na zasadzie spekulacji, charakterystyczny poziom 1:1.
Wysoki USD/PLN
3,8113 - takie okolice notujemy na USD/PLN, to już znaczne przebicie maksimów ze stycznia i wyraz zdecydowanej słabości polskiej waluty w relacji do amerykańskiej. To oczywiście przełożenie sytuacji EUR/USD. I tak jak tam, tak i tu trudno mówić o jednoznacznej granicy, być może mogłoby to być 3,9130, tj. poziom z lutego 2009.
Na EUR/PLN przetestowano już 4,10, ale notowania z 6 marca zamknęły się dużo wyżej i na razie mamy 4,13. To może oznaczać, że tak naprawdę 4,13 (w przybliżeniu) to już wszystko, na co obecnie i przez dłuższy czas będzie stać rynek. To z kolei mogłoby się przełożyć na próby powrotu na północ, do 4,1430 i 4,15.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1420066800&de=1425855600&sdx=1&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=N225&colors%5B0%5D=%231f5bac&fg=1&st=1&fr=1&w=640&h=250&cm=0&lp=1"/>