W IV kwartale 2008 roku, według opublikowanych w poniedziałek wstępnych szacunków, gospodarka Japonii skurczyła się o 3,3 proc. w relacji kwartalnej.
To wynik gorszy od konsensusu na poziomie -3,1 proc. W III kwartale spadek PKB wyniósł 0,6 proc. kwartał do kwartału (po korekcie).
W ujęciu anualizowanym PKB Japonii spadł w IV kwartale aż o 12,7 proc., wobec spadku o 2,3 proc. w III kwartale i wobec prognozowanego spadku o 11,6 proc. To największy spadek PKB od 1974 roku.
Na rynek trafiły w poniedziałek też zrewidowane dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej w Japonii. W grudniu była ona niższa o 9,8 proc. w relacji miesięcznej (największy spadek w historii) i o 20,8 proc. rok do roku, po tym jak w listopadzie spadek ten sięgnął odpowiednio 8,5 proc. i 16,6 proc.
Recesyjne raporty z Kraju Kwitnącej Wiśni, nie sprowokowały jednak istotnej reakcji rynku walutowego oraz rynku akcji. Tokijska giełda, po silniejszych wahaniach na początku notowań, zakończyła dzień umiarkowanymi spadkami. Jen natomiast, nie tylko nie stracił na wartości, ale w sposób zdecydowany umocnił się do europejskich walut i w niewielkim stopniu do dolara.
Rynek walutowy bowiem, bardziej niż dramatycznymi danymi z gospodarki, przejął się wynikami weekendowego szczytu G7. A raczej ich brakiem. Przed szczytem oczekiwano, że grupa najbardziej uprzemysłowionych państw świata, w sposób zdecydowany napiętnuje mocnego jena, jako zjawisko niepożądane. Tymczasem komunikat po zakończonym w Rzymie szczycie, tradycyjnie już miał wyważony charakter.