W środę początek dnia przyniósł nam wyraźną przecenę wartości polskiej waluty, co było następstwem pogarszających się nastrojów za oceanem po tym jak inwestorzy znowu zaczęli obawiać się o kondycje amerykańskiego rynku nieruchomości.
Kurs EURPLN na początku sesji wzrósł do poziomu 3,81 wobec 3,79 we wtorek, a USDPLN do poziomu 2,7950 wobec 2,7650.
Wzrost awersji do ryzyka umocnił z kolei waluty uważane za bezpieczne na ryzykowne czasy w tym amerykańskiego dolara oraz japońskiego jena, gdzie kurs EURUSD spadł do 1,3650 wobec 1,3715 dzień wcześniej. Dużo mocniej zyskała japońska waluta, co związane było z likwidację pozycji opartych na carry trade, czyli zapożyczaniu się w walutach niskooprocentowanych w celu inwestycji w aktywa krajów uważanych za ryzykowane. Kurs USDJPY momentami spadł do 117,39 wobec 119, 50 dzień wcześniej.
Sytuacja jednak zaczęła się poprawiać od południa. Na wartości zaczęły zyskiwać waluty naszego regionu, w tym polski złoty. Kurs EURPLN spadł do poziomu 3,7950 ,a USDPLN w okolice 2,7700.
Oczywiście odwrotną sytuację obserwowaliśmy na parach EURUSD i USDJPY, które wzrosły w okolice 1,37 oraz 118, 50. Osłabieniu dolara pomogły również słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy, gdzie według firmy ADP gospodarka amerykańska wygenerowała w lipcu tylko 48 tyś nowych miejsc pracy przy oczekiwaniach na poziomie 103 tyś.
W czwartek natomiast inwestorzy oczekiwać będą na decyzję Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych. Wydaje się, że koszt pieniądza nie ulegnie zmianie, jednak dla rynku ważne będzie późniejsze uzasadnienie decyzji i wskazówki co do dalszego kształtowania się polityki monetarnej w Strefie Euro.
Jeżeli ton wypowiedzi okaże się łagodny, na co wskazywałyby ostatnie niższe dane na temat inflacji, europejska waluta może stracić na wartości tak względem złotego jak i dolara. Jeżeli natomiast Trichet zasugeruje konieczność dalszych podwyżek reakcja powinna być odwrotna.