Wspominaliśmy już kilka razy o minimach z roku 2010, w okolicach 1,19. Dziś rano, jak się okazuje, eurodolar bez skrępowania osuwa się w te i jeszcze niższe okolice.
Mamy kurs 1,1875, co oznacza, że wypada już spoglądać ku dołkom z końcówki roku 2005, rzędu 1,1640 - 1,1660. To całkiem realna perspektywa, nawet jeśli w międzyczasie miałoby dojść do jakiejś lekkiej korekty. W każdym razie EUR/USD znajduje się bardzo nisko, na co wpływ ma kilka czynników, również już sygnalizowanych w naszych raportach.
Mamy tu na myśli z jednej strony kwestię potencjalnego wprowadzenia operacji QE w Strefie Euro (co jest coraz bardziej realnym scenariuszem), z drugiej natomiast - sytuację w Grecji, gdzie rośnie napięcie polityczne, ponieważ prawdopodobne jest rychłe zwycięstwo (a na pewno bardzo dobry wynik) lewicowej Syrizy. Partia ta sprzeciwia się temu kierunkowi reform, który realizowany jest przez Samarasa na podstawie wytycznych niemieckich i unijnych. W rezultacie znów mamy ryzyko, że Grecja opuści Strefę Euro.
Wczorajsze odczyty PMI dla usług (za grudzień) wypadały względnie nieźle, ale – jak widać – nie był to czynnik, który mógłby w obecnej sytuacji pobudzić stronę popytową na EUR/USD. O ile zresztą wskaźnik dla Niemiec wpisał się w prognozę, a odczyt z Francji ją przebił, o tyle ogólnie w Strefie Euro odnotowano 51,6 pkt, choć prognozowano 51,9 pkt. Walucie europejskiej nie pomogły także gorsze od prognoz wartości usługowego PMI (i ISM) w USA.
Dziś w programie niemieckie dane o sprzedaży detalicznej (o 8:00) i bezrobociu (tuż przed 10:00), a także odczyt nt. bezrobocia w Strefie Euro (o 11:00), raport ADP z USA (o 14:15), amerykański bilans handlu zagranicznego (o 14:30) – i w końcu protokół z posiedzenia FOMC (o 20:00). Sytuacja jest jednak taka, że czynniki te raczej nie wywrą wielkiego wpływu. Trudno oczekiwać, by np. pojedyncze odczyty odmieniły tryumfalnie nastroje, albo też, że informacje z USA obudzą nagle wiarę w euro i podkopią dolara. Naturalnie nie mówimy tu o technicznej korekcie i lekkiej realizacji zysków. To zawsze jest możliwe, przy czym oporem może być okolica 1,1970 – 75.
Orzeł bez większych sił
W stosunku do dolara złotówka jest przeceniona bardzo mocno, mamy już kurs 3,6350. Nie doszło do takiej korekty, jaką mieliśmy w końcówce grudnia, gdy na krótko para zeszła o 10 groszy, co warto było wykorzystać do kupna dolarów. Złoty traci na niskim eurodolarze – to dość oczywiste. Nasza waluta jest też słaba w relacji do euro, tutaj mamy 4,3170 – 75, co akurat oznacza zmaganie się z poziomem oporu. W dłuższym terminie zakładamy jego przebicie, nawet jeśli zmienność na EUR/PLN jest w ostatnich czasach dość duża. Teoretycznie więc możliwe byłyby krótkotrwałe ruchy w dół, ale w takim razie kupujący euro powinni korzystać nawet z poziomów rzędu 4,2940 (nie mówiąc już o 4,2750).