Niemała część rynku spodziewała się, że Bank Japonii pogłębi luzowanie monetarne – ale instytucja ta na razie nie zmieniła swej polityki (jakkolwiek i tak jest ona bardzo luźna). Stopa procentowa dla banków lokujących pieniądze w BoJ pozostała na poziomie -0,1 proc., poza tym utrzymano koncepcję poszerzania bazy monetarnej o 80 bilionów jenów rocznie (ok. 732 mld dolarów).
Kierujący polityką BoJ uznali, że ujemna stopa procentowa to wciąż nowy i radykalny środek, któremu należy pozwolić się niejako wykazać – i nie ma potrzeby pośpiesznie go pogłębiać według żądań rynkowych. Reakcją na zachowanie BoJ były m.in. spadki Nikkei i pary USD/JPY.
Swoją drogą, w nocy napłynęły też dane makroekonomiczne z Japonii – i te były w sumie niezłe, co daje pewien atut do rąk oficjeli sterujących polityką monetarną. Oto np. sprzedaż detaliczna za marzec spadła – ale tylko o 1,1 proc. r/r, a zakładano ruch w dół o 1,5 proc. Inna rzecz, że nieznacznie obniżono wynik lutowy – z +0,5 proc. do +0,4 proc.
Produkcja przemysłowa Japonii za marzec wzrosła aż o 3,6 proc. r/r przy założeniach rynkowych na poziomie 2,9 proc. Stopa bezrobocia spadła z 3,3 proc. do 3,2 proc. Faktem jest natomiast, że bardziej od przewidywań skurczyły się wydatki gospodarstw domowych, a inflacja CPI była na poziomie -0,3 proc. (a nie -0,2 proc., na co liczono), więc nie wszystkie aspekty były zadowalające.
O Rezerwie Federalnej pisaliśmy już wczoraj. FOMC, jak wiemy, nie zmienił stóp procentowych dla dolara – i tylko Esther George głosowała za tym, by przeskoczyć na poziom 0,5 – 0,75 proc. (obecnie jest 0,25 – 0,5 proc.). Niektórzy doszukują się w dość gołębim komunikacie pewnego jastrzębiego akcentu, bo usunięto frazę o tym, że "globalne czynniki ekonomiczne i finansowe wciąż generują ryzyko" na rzecz prostego, formalnego zapewnienia, że Fed będzie "uważnie monitorował" tego rodzaju kwestie.
Eurodolar lokuje się dziś rano przy 1,1335 – a choć wczorajsze szczyty nieco powyżej 1,1340 były testem lokalnego oporu, to jednak na razie nie został on przebity. Zwróciliśmy zresztą uwagę na to, że można połączyć maksima dzienne z 12 i 21 kwietnia oraz wczorajsze, by otrzymać linię spadkową. Za wcześnie jeszcze, by całkiem się na nią zdawać, ale warto mieć ją gdzieś z tyłu głowy. Wsparcia na 1,1220 (minima z 22 – 25 kwietnia) i 1,1145 (z 24 marca).
Dziś w programie m.in. hiszpańskie bezrobocie za I kw., które poznamy o 9:00. Odczyt nie jest może specjalnie istotny dla eurodolara, ale warto od czasu do czasu zerknąć na to, co dzieje się w tym kraju, na wypadek gdyby i stamtąd miały znów zacząć dochodzić kryzysowe sygnały – tak jak już dochodzą z Grecji. Poza tym o 9:55 poznamy niemieckie bezrobocie za kwiecień, o 11:00 indeksy koniunktury w Eurolandzie, o 14:00 niemiecką inflację CPI – i wreszcie o 14:30 wstępny odczyt dynamiki PKB Stanów Zjednoczonych za I kwartał. Prognoza wyniku annualizowanego to +0,7 proc.
Kondycja PLN
EUR/PLN od końcówki ubiegłego tygodnia jest już na nowych poziomach, kiepskich dla tych, którzy chcieliby tanio kupować euro. Zakładamy konsolidację przynajmniej przez najbliższych kilka, kilkanaście dni. Skrajne jej wartości to nawet 4,3680 – 4,4260 – ale w praktyce może wystarczyć zakres 4,37 – 4,41 (biorąc pod uwagę wczorajsze szczyty).
Na razie mamy nieco mniej niż 4,39, natomiast na USD/PLN lokujemy się przy 3,8715. Tam zakres wahań z tego tygodnia to 3,8540 – 3,9290 (mniej więcej), więc taki trzeba mieć na uwadze, choć faktyczne ruchy mogą się okazać węższe.
Małym czynnikiem jastrzębim, przemawiającym na korzyść złotego, była wczorajsza wypowiedź Kamila Zubelewicza z RPP, w której był wyraźnie przeciw obniżkom stóp. Brak zacieśnienia polityki monetarnej przez Fed też w sumie jest korzystny, jakkolwiek część rynku obstawia już, że do ruchu dojdzie w czerwcu. Na pewno niepokojąca kwestia to perturbacje polityczne w Polsce związane z Trybunałem Konstytucyjnym. Nie jest to temat bezpośrednio gospodarczy, ale wystarczy, że w odpowiednich momentach będzie odpowiednio naświetlany np. na Zachodzie – i będzie miał czy miewał swoje skutki.
Zresztą nie oszukujmy się – decyzja agencji S&P miała z tym pewien związek (jak i ogólnie z polityką obecnego rządu), podobnie będzie z decyzją Moody's, o ile firma ta również zdecyduje się na cięcie naszego ratingu w dniu 13 maja. Pocieszeniem jest to, że temat został już mocno wyceniony przez rynek.