Eurodolar jest dziś rano, po godzinie piątej, w okolicach poziomu 1,0810. Oznacza to, że dolar jest stosunkowo mocny, jakkolwiek warto też zauważyć, że parę godzin wcześniej (tudzież w samej końcówce sesji piątkowej) notowania osuwały się jeszcze niżej, do 1,0790.
Innymi słowy, można odnieść wrażenie, że po raz kolejny konsolidacyjne nastawienie zwycięża, tj., że nadal utrzymujemy się w pasie 1,08 – 1,10. Od 20 stycznia w obrębie tego pasa szliśmy na południe, teraz przyszedł czas odbicia, o ile wszystko pójdzie w miarę gładko.
W kalendarzu makroekonomicznym nie ma zbyt wiele, choć na jeden odczyt warto zwrócić uwagę. Mowa o niemieckim indeksie Ifo za styczeń, który poznamy o 10:00. Prognozuje się tu zejście ze 108,7 pkt do 108,5 pkt.
Wieczorem – o 18:30 – wypowie się S. Lautenschlaeger z EBC, o 19:00 zaś Mario Draghi, czyli szef tej instytucji. Jutro w programie m.in. usługowy PMI z USA oraz Conference Board w wersji określającej zaufanie konsumentów.
Polski rynek
Brak dziś danych makro z naszego kraju. Mieliśmy rację, postrzegając piątkowe dobre poziomy (względnie mocnego złotego) jako raczej okazje niż zapowiedzi totalnego odwrócenia trendów – jeśli chodzi o EUR/PLN i USD/PLN. Oto bowiem na pierwszej z tych par jesteśmy powyżej 4,46, a na drugiej wróciliśmy do 4,1250.
Złoty nadal więc nie radzi sobie bezproblemowo, co nie dziwi w świetle ogólnej niepewności na rynkach czy napięć politycznych w naszym kraju. Rentowność polskich obligacji 10-letnich akurat teraz lekko spada, ale to nadal 3,12 proc. Szanghajska giełda jest na lekkim plusie, ale wykres nadal jeszcze nie wrócił ponad 3000 tys. pkt (przynajmniej nie trwale) – i od 12 stycznia trwa tam konsolidacja.