Rynki z zadowoleniem przyjęły porozumienie OPEC w sprawie ograniczenia wydobycia, co pomaga aktywom ryzykownym i uderza w jena. Porozumieniu brak jednak szczegółów, co rodzi ryzyko prędkiego umniejszenia jego znaczenia. Ale póki na rynku ropy będzie bałagan pod naporem domykania krótkich, dobry klimat może się ciągnąć.
Po długich rozmowach członkowie OPEC ustalili, że ograniczą wydobycie ropy naftowej do 32,5-33 mln baryłek/dzień względem 33,2 mln b/d odnotowanych w sierpniu. To pierwsza taka decyzja od 8 lat, należy jednak zdawać sobie sprawę, że limity wydobycia OPEC właściwie zawsze były przekraczane, częstokroć bardzo wyraźnie. Kwestia kto i o ile ma zmniejszyć bieżącą produkcję została odłożona do czasu listopadowego szczytu kartelu, zatem porozumienie szybko może stracić na znaczeniu i okazać się tylko retoryczną sztuczką. Poza tym spadek produkcji OPEC o 700 tys. baryłek dziennie nie jest wielkim poświęceniem.
W czwartym kwartale Arabia Saudyjska prawdopodobnie zetnie wydobycie o ok. 500 tys. baryłek dziennie w związku z sezonowym spadkiem krajowego zapotrzebowania. Warto też odnotować, że w tym roku produkcja na pułapie minimum 32,5 milionów baryłek dziennie była notowana w każdym miesiącu poza marcem. W ubiegłym roku znajdowała się poniżej tego poziomu w każdym z miesięcy (i to zazwyczaj wyraźnie), a mimo to powstała gigantyczna nadpodaż surowca.
Dlatego też należy ze sporą dozą rezerwy podchodzić do tez o możliwości szybkiego przywrócenia równowagi popytu i podaży na rynku ropy. Zwątpienie inwestorów może być zagrożeniem dla obecnego rajdu cen ropy. Z drugiej strony część inwestorów taktycznie siedziała na krótkiej pozycji licząc na rozczarowanie, co finalnie skończyło się boleśnie i domykanie stratnych pozycji daje wsparcie cenom. Mamy krótkoterminowy bałagan, który może się odbijać na pozostałych klasach aktywów.
Jednak na razie muzyka gra dla ryzykownych aktywów. Na forexie CAD, NOK i RUB są oczywistymi zwycięzcami. Traci JPY, co jest zrozumiałe przy poprawie sentymentu i wzrostach indeksów giełdowych, choć skala wzrostów USD/JPY wydaje się nadmierna. Złamanie zleceń stop loss i przetasowania z końca miesiąca mogą tutaj mieć pewien wpływ, więc ostrożność jest wskazana przy gonieniu wybicia. Poza tym wahania na głównych parach są umiarkowane.
Złoty całkiem dobrze zniósł informację o dymisji ministra finansów w Polsce. Nadzór nad resortem przejmie wicepremier Morawiecki, który zatrzyma też szefostwo nad Ministerstwem Rozwoju. Zmiany nie są dużym zaskoczeniem, gdyż o takich rotacjach spekulowano od jakiegoś czasu. Wątpliwe, aby polityka budżetowa uległa teraz głębszej reformie. Mimo to z obecnego położenia złotego jest więcej tematów lokalnych i globalnych, którego mogą popsuć klimat wokół złotego. Potencjalne obniżenie EUR/PLN może szybko znajdować chętnych do kupna.
Czwartkowy kalendarz jest bogaty w wystąpienia bankierów centralnych, ale podobnie, jak wczoraj, oczekiwania są na niskim poziomie. Kanonada ze strony przedstawicieli Fed w środę skupiona była na podkreśleniu gotowości do podwyżki przed końcem roku, ale rynek nie rzucił się na te jastrzębie wzmianki. Fed ma problem z wiarygodnością, szczególnie kiedy dane makro z gospodarki dają powody do zwątpienia, nie licząc ryzyka wokół wyborów prezydenckich. Od strony danych w czwartek otrzymamy finalny szacunek PKB za drugi kwartał z szansami na pozytywną rewizje. Z Fed do głosu zostaną dopuszczeni Harker, Lockhart, Powell, Kashkari i Yellen.
Poza tym dziś mamy indeks nastrojów w gospodarce strefy euro, inflację z Niemiec, a także wnioski o zasiłek dla bezrobotnych i indeks podpisanych umów kupna domów z USA. Nie są to pierwszorzędne pozycje.