Niepokój o perspektywy strefy euro nadal jest wciąż duży i duże fundusze zdają się wykorzystywać każdą okazję do gry zgodnie ze średnioterminowym trendem. Chyba, że ruch w górę się przedłuża za sprawą kombinacji nowych pozytywnych informacji. Tych dzisiaj jednak brakowało. Na poziom globalnego ryzyka ujemnie mógł wpłynąć spadek indeksu Chicago PMI w maju do 59,7 pkt. z 63,8 pkt. w kwietniu – zwłaszcza w kontekście przyszłotygodniowych odczytów indeksu ISM.
Mocnych newsów brakowało też z samej strefy euro. Widać, iż zwyżka EUR/USD była bardziej podparta pokrywaniem krótkich pozycji przed końcem miesiąca i dłuższym weekendem (w poniedziałek w USA jest Dzień Pamięci, a w Wielkiej Brytanii Wiosenne Święto Bankowe). Nie oznacza to jednak, iż rynek nie może spróbować dalszych zwyżek EUR/USD w przyszłym tygodniu.
W kraju po tym jak nie udało się sforsować okolic 4,04 zł za euro i 3,25 zł za dolara, nasza waluta zaczęła ponownie tracić. Wypowiedź Elżbiety Chojnej-Duch z RPP, iż Rada może rozważyć zmianę założeń celu inflacyjnego, nie miała większego znaczenia dla notowań naszej waluty. Rollercoaster na tym rynku nadal trwa. Początek nowego tygodnia może jednak przynieść kolejną próbę umocnienia naszej waluty.
EUR/USD: Notowania naruszyły wprawdzie poziom 1,24, ale odbiły się od okolic 1,2450, gdzie na dziennym wykresie przebiega średnia 15-sesyjna. W kolejnych godzinach powróciliśmy poniżej 1,24 i ponownie zbliżyliśmy się w okolice 1,23. Na wykresie 4-godzinowym niebezpieczne jest wyhamowanie zwyżki MACD przed linią równowagi. Jeżeli jednak rynek odbije się od okolic 1,23 to negatywne sygnały nie zaistnieją. Ujęcie dzienne zakłada, iż jest to bardziej preferowany scenariusz (tj. powrót powyżej 1,24).