To znaczy: możliwe jest jeszcze, w obecnej fazie i bez głębszej korekty, zaatakowanie okolic 1,1670.
To będzie zależeć od paru rzeczy, np. od danych, jakie dziś napłyną. Można tu zwrócić uwagę na niemiecką inflację CPI o 14:00 oraz na dynamikę PKB USA o 14:30. W tym drugim wypadku będzie to rewizja danych wstępnych za II kw. 2017.
O 15:45 wypowie się Esther George z Fed, uchodząca za jastrzębia, o 16:00 wystąpi Stanley Fischer. W nocy naszego czasu wypowiedział się już Eric Rosengren, którego zdaniem 'regularne i stopniowe' podwyżki stóp to dobre zabezpieczenie przed ewentualnym 'przegrzaniem' gospodarki. Był to więc głos cokolwiek jastrzębi.
Euro-złoty w górę i w górę
Jeszcze niedawno były na EUR/PLN momenty, w których można było wierzyć, iż trend wzrostowy nie przetrwa, a wykres się cofnie. Ale nie: wręcz przeciwnie. Przebito 4,30 i teraz jesteśmy ok. 3 grosze wyżej. Ci, którzy muszą w najbliższym czasie kupić euro, prawdopodobnie powinni to zrobić na najbliższej korekcie, zapewne niewielkiej i przypadkowej, rzędu 1 – 3 groszy. Obstawiamy scenariusz, w którym 4,30 staje się nowym wsparciem, a wykres wchodzi w nowy rejon wahań, ograniczony być może przy 4,35 – 4,36.
USD/PLN jest już bardzo wysoko jak na ostatnie tygodnie: mamy 3,6850. Nie ma się czemu dziwić, tutaj bardzo wyraźne jest przełożenie z eurodolara. Złotemu nie pomaga też zapewne "wojna na górze" w kręgach rządowych, choć np. dane gospodarcze pozostają pozytywne. Na funcie widzimy już 4,9240, a przecież miesiąc temu było ok. 4,58.
Oczywiście funtem rządzą nieco inne tematy: ostatnio były to np. zapowiedzi zaostrzenia polityki przez BoE czy koncyliacyjne podejście premier May do wizji Brexitu. Dodajmy, że dziś o 9:15 wypowie się Mark Carney, szef BoE.