Wskaźnik PMI, który mierzy nastroje (a de facto plany i zapatrywania) menedżerów dużych firm, to jedno z ważniejszych narzędzi makroekonomicznych, w każdym razie spośród tych, które obserwowane są przez inwestorów z rynku forex.
Oczywiście to w jakiejś mierze samospełniająca się przepowiednia: jeśli perspektywy rysowane przez menedżerów są słabe, to podejmą oni adekwatne do tego działania (albo właśnie nie podejmą pewnych działań) – i sytuacja rzeczywiście okaże się mizerna. Tego jednak nie unikniemy. W każdym razie główna seria PMI już za nami, przynajmniej jeśli chodzi o Azję oraz UE z wyłączeniem Wielkiej Brytanii.
Dziś mamy PMI dla przemysłu (a nie dla usług). W Japonii wynik za czerwiec, finalny, to 53 pkt przy prognozie 53,1 pkt. Jeśli jest więcej niż 50 pkt, to umownie oznacza to, że wśród ankietowanych przeważają optymiści, liczący na pomyślną przyszłość. W Chinach wynik to 51 pkt – tak jak zakładano. W Indiach pozytywne zaskoczenie: 53,1 pkt przy prognozie 51,4 pkt. W Hiszpanii 53,4 pkt (zakładano 53,6 pkt), we Włoszech 53,3 pkt (miało być 52,7 pkt, czyli jest dobrze), we Francji 52,5 pkt (tu rozczarowanie, czekano na 53,1 pkt), w Niemczech 55,9 pkt (prognozowano właśnie tyle). Wynik dla całego Eurolandu to 54,9 pkt (przy prognozie 55 pkt). Ogólnie więc rezultaty nie są przełomowe. A co w takim razie z eurodolarem?
Otóż mamy teraz 1,1630. Niby nie najniżej, ale rankiem notowano 1,1680, tak więc od tego czasu dolar zarobił. Zresztą, para porusza się w konsolidacji, o czym ostatnio kilka razy pisaliśmy. Dolne ograniczenie to ok. 1,1515 – 1,1550. Górne są dwa: ok. 1,1720 i ok. 1,1850.
Rynek czeka jeszcze na dane z USA: o 15:45 mamy tam przemysłowy PMI, o 16:00 natomiast ISM dla przemysłu, pokrewny w metodologii wskaźnik.
Co ze złotym?
Nic dobrego, jeśli ktoś chce tanio kupować euro czy dolary za naszego orła. USD/PLN jest na 3,7680 i od rana (czy raczej od chwil krótko po północy) stracił ok. pięć groszy. Parą tą tak naprawdę steruje eurodolar, a przynajmniej ostatnio kwestie lokalne mają mniejsze znaczenie. Zresztą, RPP z pewnością nie pomaga sile złotego, bo chce trzymać niskie stopy procentowe jeszcze przez długi czas.
Ogólna atmosfera (wojna handlowa, zacieśnianie polityki przez Fed, pewne tego typu plany w wykonaniu EBC i paru innych banków centralnych, _ vide _niedawny ruch w Czechach) nie sprzyja naszej walucie. Otóż na euro-złotym notujemy 4,3860, a w istocie przekroczyliśmy już 4,3915. A przecież nawet w czerwcu mieliśmy chwilami mniej niż 4,26.
Formalnie rzecz biorąc, pomaga nam trochę to, że indeks PMI dla polskiego przemysłu wyniósł 54,2 pkt przy prognozie 53,1 pkt. Owszem, widać od półtorej godziny pozytywną reakcję, ale przecież nie jest to jakiś przełom w ogólnej tendencji.