Po serii odczytów PMI eurodolar, co może warto od razu zasygnalizować, nie uległ jakimś szczególnym wstrząsom. W istocie zakres dzisiejszych wahań, licząc od północy, to ok. 1,1315 – 1,1355. Teraz jesteśmy (po 16:40) w pobliżu 1,1330.
PMI dla sektora przemysłowego Eurolandu wyniósł 51,8 pkt, prognozowano tymczasem 52 pkt. Dla usług wynik to 53,1 pkt (przewidywano 52,9 pkt). W Niemczech w usługach było 53,3 pkt (prognoza 54,4 pkt), w przemyśle 53,6 pkt (prognoza 53,5 pkt).
W Stanach rozczarował indeks Fed z Richmond, który w lipcu lokował się na 10 pkt, a w sierpniu miał spaść do 6 pkt. Faktyczny wynik to -11 pkt. Indeks PMI dla przemysłu miał spaść z 52,9 pkt do 52,7 pkt, a obniżył lot aż do 52,1 pkt. Tragedia to nie jest, ale mały dramat – być może. Za to sprzedaż nowych domów przebiła założenia.
Obecnie jednak kluczowe sprawy dla USA to raczej zatrudnienie, inflacja i PKB. Od nich najbardziej zależeć będzie nastawienie oficjeli Fed w temacie podwyżek stóp. W piątek w Jackson Hole wypowie się Janet Yellen. Tytuł jej przemowy czy też wykładu brzmi: "The Federal Reserve's Monetary Policy Toolkit", czyli obejmuje ogólnie narzędzia polityki pieniężnej. Nie wyraża to żadnego szczególnego przesłania, ale parę głosów w FOMC (Lockhart, Williams, Dudley) było ostatnio dość jastrzębich, w tle jest też Esther George, etatowy jastrząb. Jeśli Yellen wejdzie w ten styl, to dolar zyska, choć nie sądzimy, by wykres wrócił do trendu, który trwał do 3 maja do połowy sierpnia. Co więcej, dalszy los amerykańskiej waluty będzie zależeć od tego, czy do podwyżki naprawdę dojdzie, czy też wszystko, co dostaniemy, to jedynie luźne refleksje o tym, co "może" się zdarzyć, "jeśli" warunki będą "odpowiednie".
Na złotym
USD/PLN jest nieco poniżej 3,80, a był dziś i przy 3,7915. W miarę niezłe okazje kupna waluty Stanów, wywołane w miarę wysokimi kursami EUR/USD (jakkolwiek na głównej parze nie przebito szczytów z zeszłego tygodnia). Mocne wsparcie na minimach to ok. 3,7680.
Na EUR/PLN takim wsparciem jest zapewne linia 4,2560 (czy też jej okolica, jak to zwykle bywa na wykresach walut). Dziś w maksimach notowano 4,3150, było to coś w rodzaju testowania lokalnego wsparcia.
Dane makro z Polski, tj. wskaźniki koniunktury gospodarczej wg GUS, nie miały wpływu na waluty. Tym niemniej można wspomnieć, że wskaźnik dla przemysłu wzrósł z 3,1 pkt do 4,8 pkt, natomiast w budownictwie odnotowano spadek z -1,9 pkt do -3,3 pkt.
GBP/PLN wraca już powyżej symbolicznej "piątki", mamy 5,0125, a było dziś i 5,02. Jeszcze niedawno notowano 4,90 – ale rozmaite czynniki generalnie osłabiły złotego. W tym zawiera się też choćby i potrzeba korekty po uprzednim silnym umocnieniu naszego orła.
Z innych informacji, ale już nie polskich, dodać warto, że Turcja i Węgry nie zmieniły swych stóp procentowych (co było zgodne z prognozami). W Turcji mamy 7,5 proc., a na Węgrzech tylko 0,9 proc.