Poniedziałkowe przedpołudnie upływa pod znakiem lekkiego osłabienia złotego do głównych walut. Ten obraz prawdopodobnie nie zmieni się do końca dnia.
Początek drugiego tygodnia lutego przynosi pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych i związany z tym wzrost awersji do ryzyka. To zaś kładzie się cieniem na notowaniach złotego, który traci w poniedziałkowe przedpołudnie o głównych walut. O godzinie 11:20 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1780 zł, USD/PLN 3,6885 zł, a CHF/PLN 3,9806 zł.
Gorsze nastroje na rynkach finansowych to zasługa aż trzech czynników. To Grecja, Hiszpania, Chiny i Ukraina. Nowe greckie władze utrzymują przedwyborczą retorykę, wskazując na cięcie długu i ograniczenie polityki zaciskania pasa jako jedyne sposoby wyjścia Grecji z kryzysu. To automatycznie rodzi niepokój na rynkach finansowych.
Humorów inwestorom z pewnością nie poprawiają też hiszpańskie sondaże preferencji wyborczych, które wskazują na wygraną antyoszczędnościowej partii Podemos w zaplanowanych na koniec roku wyborach parlamentarnych.
Poważnym źródłem rynkowych obaw mogą też być najnowsze doniesienia z Chin, gdzie w styczniu wręcz miało miejsce załamanie handlu zagranicznego. Roczna dynamika importu spadła aż o 19,9%. Eksport, który jeszcze w grudniu rósł o 9,7% zanotował natomiast spadek na poziomie -3,3% w relacji rocznej, co bardzo mocno rozminęło się z rynkowymi oczekiwaniami (+6,3% R/R).
Wreszcie rynki, w tym przede wszystkim rynki europejskie, mogą się obawiać o sytuację na Ukrainie, gdzie pomimo podejmowanych wysiłków, ta w dalszym ciągu pozostaje napięta. Aczkolwiek akurat w tym przypadku to bardziej jest pretekst, czy też dodatkowy przyczynek do niepokoju, niż faktyczny powód. Gdyby nie było pozostałych czynników to z pewnością temat ukraiński zostałby zbagatelizowany i pominięty.
Pogorszenie nastrojów i wzrost awersji do ryzyka przekłada się nie tylko na osłabienie złotego, ale też na spadki na warszawskiej giełdzie. W tym ostatnim przypadku cieniem kładzie się przede wszystkim wyprzedaż akcji na giełdach we Frankfurcie i Paryżu.
Do końca poniedziałkowego handlu sytuacja prawdopodobnie już nie ulegnie zmianie. Brak jest bowiem potencjalnych punktów zwrotnych. W tym przede wszystkim brakuje zaplanowanych ważnych publikacji makroekonomicznych, które pozwoliłyby odwrócić uwagę od Grecji, Hiszpanii, Chin i Ukrainy oraz nadać rynkom, w tym polskiemu złotemu, nowej dynamiki.
Dla rodzimego rynku walutowego pierwsza połowa obecnego tygodnia zostanie zdominowana przez czynniki globalne. To one będą decydować o notowaniach złotego. Sytuacja ulegnie zmianie dopiero w piątek, gdy zostanie opublikowana seria danych makroekonomicznych z polskiej gospodarki. W tym przede wszystkim flashowe dane nt. dynamiki Produktu Krajowego Brutto (PKB) w IV kwartale 2014 roku, grudniowy bilans płatniczy i styczniowe dane o cenach towarów i usług konsumpcyjnych.