*Po wyraźnej wyprzedaży na początku tygodnia, złoty we wtorek tracił tylko w porannym handlu. Notowania pary EURPLN wzrosły wtedy z poziomu 4,53 do 4,5550. *
W dalszej części dnia polka waluta odrabiała straty i ostatecznie pod koniec dnia euro kosztuje 4,5080 złotego. W przypadku dolara jest to 3,25 złotego - nieco ponad 2 grosze mniej niż wczoraj wieczorem. Przyczyn umocnienia walut regionu (forint zyskał wobec euro ponad pół procent, minimalnie wobec euro umocniła się czeska korona, choć na parze EURCZK od prawie dwóch miesięcy dzieje się bardzo niewiele) należy szukać w handlu na głównych parach jeszcze w trakcie sesji w Azji. Silny ruch w dół na parze USDJPY pociągnął za sobą spadki na EURUSD. Wyraźne wsparcie na tej parze w okolicach 1,3735 zatrzymało jednak umocnienie dolara i dzięki temu euro w przez większą część handlu w Europie odrabiało straty, co pomagało m.in. złotemu. Pomogły również dane z Niemiec - indeks ZEW odnotował kolejny bardzo silny wzrost, do poziomu 44,8 pkt., wyraźnie przekraczając oczekiwania. Zostało to pozytywnie przyjęte zarówno przez euro, jak i niemiecką giełdę.
Lepsze dane z Niemiec nie zmieniły jednak obrazu rynków akcji w sposób trwały i to dla złotego nie jest dobrą wiadomością. Po części winne są dane z USA. Co prawda dane z rynku budownictwa mieszkaniowego okazały się lepsze od oczekiwań, jednak bardziej istotne dane o produkcji przemysłowej były już słabsze. Produkcja w maju obniżyła się o 1,1% m/m wobec oczekiwanego spadku o 0,5% m/m, w dół (do -0,7% m/m) zrewidowano też dane za kwiecień. W rezultacie na amerykańskim rynku akcji kolejny dzień wyraźnie dominują sprzedający. Toczące się w mediach dyskusje o kształcie ewentualnej nowelizacji budżetu póki co nie mają bezpośredniego przełożenia na rynek, ale z pewnością jest to dla inwestorów czynnik niepewności.