Również eurodolar pod koniec handlu na Starym Kontynencie zanotował mocny spadek i przełamał barierę 1,26. Uruchomione stop lossy szybko sprowadziły kurs do poziomu 1,2547, czyli najniżej od lipca 2010 roku. Powodem silnej ucieczki inwestorów od ryzyka były obawy o wynik rozmów między przywódcami. Z jednej strony liczono na chociażby deklarację o możliwości wyemitowania euroobligacji, z drugiej jednak zdawano sobie sprawę, że o wspólne stanowisko będzie bardzo trudno.
Bez większego zaskoczenia zwyciężył ten drugi pogląd. Przeciwko propozycji prezydenta Francji, według którego euroobligacje miałyby być kolejny krokiem w integracji oprócz kanclerz Niemiec opowiedzieli się przywódcy Szwecji, Holandii oraz Finlandii. Także szef Europejskiego Banku Centralnego stwierdził, że emisja wspólnych papierów dłużnych nie ma sensu bez unii fiskalnej. Takie zakończenie oczekiwanego szczytu doprowadziło wczoraj w nocy do pogłębienia spadków na eurodolarze. Przed spotkaniem bowiem byki próbowały jeszcze powrócić ponad poziom 1,26, który jednak okazał się bariera nie do złamania. Dziś o poranku cena euro kształtuje się na poziomie 1,2585.
Po wczorajszych silnych zawirowaniach dziś nie można wykluczyć podobnego scenariusza. Pełne kalendarium istotnych danych makroekonomicznych znów może podgrzać atmosferę na rynku. Lepsze wyniki dawałby szansę stornie popytowej na odreagowanie przeceny euro. Jeżeli jednak dane rozczarują niedźwiedzie dostaną kolejny impuls do spychania notowań eurodolara na coraz niższe poziomy.
Złoty najsłabszy od stycznia
Mocniejsze spadki eurodolara pod koniec środowej sesji europejskiej przełożyły się na nerwową reakcję na krajowym rynku walutowym. Po niemal całodziennym spokoju w okolicy godziny 16:00 ceny zagranicznych walut zaczęły dynamicznie rosnąć. Kurs pary USD/PLN szybko zbliżył się do poziomu ostatniego szczytu i bez większych problemów przełamał się wyżej. Zatrzymanie ruchu na północ nastąpiło dopiero na wartość 3,50 zł za dolara. Ostatni raz tak wysoki koszt zakupu amerykańskiej waluty zanotowano 16 stycznia 2011 roku. W przypadku pary EUR/PLN scenariusz rozwoju wypadków wyglądał bardzo podobnie.
Po stabilnym handlu przez niemal całą sesję europejską pod jej koniec nastąpiło dynamiczne wybicie. Ruch na północ niemal pozwolił na wyrównanie szczytu z 16 maja. Lecz po nieudanej próbie kurs oddalił się od poziomu 4,40 zł za euro i do dzisiejszego poranka powrócił do poziomu 4,3635 zł. Część strat złoty odrobił także względem dolara i na początku czwartkowej sesji londyńskiej kurs powrócił do okolic poziomu 3,4650, który jeszcze wczoraj funkcjonował jak silny opór, dziś natomiast stanowi wsparcie.
W dalszym ciągu kurs rodzimej waluty jest silnie uzależniony od czynników zewnętrznych, dlatego też dzisiejsza wycena rodzimej waluty będzie uzależniona od zachowania głównej pary oraz od wyników danych makro. Watro pamiętać, że przy tak wysokich kurs można się spodziewać interwencji ze strony BGK bądź nawet NBP.
Kalendarium pełne po brzegi
Czwartkowe kalendarium makroekonomiczne jest wypełnione po brzegi. Zestawienie o godzinie 10:00 otwierają wstępne wyniki indeksu PMI dla sektora przemysłowego i usługowego w Strefie Euro. Według analityków pierwszy odczyt ma wzrosnąć z poziomu 45,9 pkt. do poziomu 46 pkt. O tyle samo ma się zwiększyć drugi wskaźnik i osiągnąć wynik 47 pkt. O tej samej godzinie ogłoszony zostanie również indeks instytutu IFO z Niemiec. Eksperci spodziewają się 0,5 pkt. spadku do poziomu 109,4 pkt.
Kolejne publikacje zaplanowano na godzinę 14:30. Będzie to po pierwsze liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA, która ma wynieść 370 tys. czyli tyle samo co w poprzednim tygodniu. Następnie ogłoszony zostanie wstępny odczyt dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku w Stanach Zjednoczonych. Analitycy spodziewają się wzrostu w wysokości 0,5% m/m, po tym jak w marcu zanotowano spadek na poziomie 3,9% m/m. Poza publikacjami danych do ważnych wydarzeń należy zaliczyć wystąpienie szefa EBC zaplanowane na godzinę 15:00.