Dolar nadal jest jednoznacznie niedowartościowany i wyprzedany a sentyment względem amerykańskiej waluty jest nadal zdecydowanie negatywny.
Po pierwsze: pocisk przelatujący nad Japonią i spadający do Pacyfiku nie jest zinterpretowany jako wejście konfliktu na wyższy poziom (pomimo posiadania przez reżim bomby wodorowej i największego zasięgu osiągniętego w dzisiejszej próbie). Po drugie: zamiar przeprowadzenie testów został odkryty przez japońska agencję Nikkei ze znacznym wyprzedzeniem. Po trzecie: inwestorzy mają teraz sporo do przetrawienia –poczynania banków centralnych nabierają tempa, poprawia się sentyment względem dolara. Skończyły się wakacje i uwaga w końcu koncentruje się na fundamentach.
Doniesienia o zamiarze przeprowadzenia testów przede wszystkim przytłumiły rosnący entuzjazm względem dolara po solidnych odczytach danych inflacyjnych. Inflacja bazowa podnosząca się solidne 0,2 proc. miesiąc do miesiąca (a mało zabrakło by po zaokrągleniu skok przybrał wartość 0,3 proc.!) i perspektywa podniesienia ścieżki dynamiki cen przez wpływ huraganów powinny sprzyjać podniesieniu się wyceny liczby podwyżek w perspektywie końca przyszłego roku (z obecnie zdyskontowanej jednej).
Co prawda, wzrost cen warzyw i owoców w pokłosiu Irmy oraz wystrzał cen paliw wskutek wymuszenia wyłączenia rafinerii przez Harveya to czynniki jednorazowe i egzogeniczne dla poczynań banku centralnego, ale czy tak naprawdę znacznie odmienny charakter miały dołujące inflację bazową obniżki cen usług telekomunikacyjnych przez amerykańskich operatorów telefonii komórkowej?
Dolar nadal jest jednoznacznie niedowartościowany i wyprzedany a sentyment względem amerykańskiej waluty jest nadal zdecydowanie negatywny. Korekta nastawienia przed przyszłotygodniowym posiedzeniem Fed powinna być kontynuowana. Katalizatorem byłoby pozytywne zaskoczenie dzisiejszymi danymi: w pierwszym rzędzie sprzedażą detaliczną, ale również produkcją przemysłową, regionalnym barometrem koniunktury z rejonu Nowego Jorku, czy nastrojami konsumentów.
Pierwszy z wymienionych wskaźników przed miesiącem wykazał silne odbicie, podtrzymanie pozytywnego trendu wpisywałoby się w sezonową poprawę danych. Z drugiej strony, w wycenie dolara jest tak znaczna doza pesymizmu, że słabe dane mają mniejszy potencjał by wywołać silny ruch.
Zniżki eurodolara przyśpieszyłyby w wypadku przebicia 1,1820,a zanegowaniem bezpośredniego spadkowego scenariusza byłoby wyjście nad 1,1950. USD/JPY dynamicznie kontynuuje wspinaczkę i osiąga już pułapy zbliżone do 111,00.
Średnioterminowym celem dla kursu pozostają okolice 114,00. Sile dolara opiera się (i to się na razie nie zmieni) przede wszystkim funt wspierany przez jastrzębi zwrot retoryki Banku Anglii. Dolar australijski jest natomiast zaskakująco odporny na załamanie cen metali przemysłowych. Pokrywanie skrajnie rozbudowanej pozycji spekulacyjnej wywoła dopiero zejście pod 0,78. Spadki powinny jednak przyśpieszyć także po przełamaniu 0,7960.