Na eurodolarze nie doszło do żadnego drastycznego ruchu począwszy od wczorajszego wieczoru, gdy analizowaliśmy sytuację krótko po publikacji zapisków FOMC. Wykres jest obecnie przy 1,14 – chwilami minimalnie poniżej tej granicy, na razie nie dzieje się zbyt wiele.
Loretta Mester była umiarkowanie jastrzębia we wczorajszym przemówieniu, sugerując, że byłoby dobrze stopniowo zacieśniać politykę monetarną USA w dalszej części roku. Z zapisków FOMC wyłaniał się jednak raczej obraz ostrożności wśród członków Komitetu. Dziś w USA podany będzie właściwie tylko odczyt o nowych wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych (o 14:30), ale poza tym wypowie się o 23:30 Janet Yellen. Czy utrzyma swoje gołębie stanowisko? Zakładamy, że tak, bo dlaczego miałaby je zmieniać, skoro niedawno tak wyraźnie je sygnalizowała.
W takim układzie wypadałoby uznać, że wczorajsze minima poniżej 1,1330 odegrały rolę przybliżonego testu linii trendu wzrostowego – i że teraz główna para będzie rosnąć, jakkolwiek może być to ograniczone oporem na 1,1490 z października 2015 (no dobrze, powiedzmy, że chodzi po prostu o 1,15).
Ropa crude stoi po ponad 38 dolarów i rośnie. Nikkei 225 i Shanghai Composite są na minusie. Wypowie się dziś aż trzech przedstawicieli EBC: Praet, Constancio i Coeure. Nawiasem mówiąc, w nocy mieliśmy wystąpienie R. Kaplana z Fed w Dallas. W sumie było trochę samo-znoszące się: z jednej strony ogłosił, że Fed powinien być ostrożony i cierpliwy w temacie podnoszenia stóp krótkoterminowych, a z drugiej – że tak czy inaczej powinien je w odpowiedni sposób stopniowo podwyższać. Niemniej można było zauważyć przechył na stronę jastrzębią: była mowa o solidnym wzroście gospodarczym na ten rok, o tym, że jeszcze spadnie bezrobocie, a inflacja ruszy do 2-proc. celu Fed, zaś ultra-niskie stopy też generują swój koszt itd.
Czy eurodolar przejął się jakoś znacząco Kaplanem? Cóż, był po 2 w nocy (tj. po jego wystąpieniu) lekki ruch – z okolic 1,1413 do obecnych, czyli poniżej 1,14, ale trudno to nazwać drastycznym odwrotem.
Na złotym
Marek Belka mówił wczoraj o tym, że nie ma obecnie miejsca na obniżkę stóp – m.in. z powodu deflacji, a także o tym, że ewentualne cięcie ratingu Polski przez Moody's nie będzie zjawiskiem drastycznym.
Na EUR/PLN mamy tymczasem 4,2685 jako średni kurs, co pokazuje, że losy trendu spadkowego wciąż wiszą na włosku. Lokalny opór to 4,28 – owszem, nie udało się go przebić, ale też nie wracamy jakoś wyraźnie na południe. W istocie jeśli połączyć maksima dzienne z 21 stycznia i np. 10 marca, a także 31 marca – to jesteśmy ponad tak wyznaczoną linią. Sugerowałoby to, że realizuje się przewidywany przez nas scenariusz wyhamowania spadków złotego i być może skonsolidowania wykresu.
USD/PLN tymczasem prezentuje nam kurs w pobliżu 3,7450. Także i tu jesteśmy na pograniczu trendu spadkowego, aczkolwiek sytuacja jest nieco bardziej na rzecz złotego – o ile tylko eurodolar utrzyma się w pobliżu 1,14. Wsparcie mamy przy 3,72 i przy dołkach rzędu 3,7040-50.