Wprawdzie ECB wydaje się być otwarty na wprowadzenie dalszych działań luzujących politykę, aby przeciwdziałać negatywnym tendencjom inflacyjnym, to jednak szef Europejskiego Banku Centralnego dał dzisiaj do zrozumienia, że nie stanie się to już, chociaż jak sprecyzował Rada ECB zajmie się tym tematem w I kwartale 2015 roku.
Wracamy, zatem do tego, co sugerował w zeszłym tygodniu wiceprezes ECB - Vitor Constancio - a czego rynek nie chciał do końca zrozumieć. Dodatkowym „rozczarowaniem" dla inwestorów było też to, że Draghi nie uważa skupu obligacji rządowych za jedyną możliwą opcję do wykorzystania - jak zaznaczył omawiane są różne scenariusze. Kolejna ważna rzecz tyczy się jednomyślności, a konkretnie jej braku podczas dzisiejszego posiedzenia.
Pytanie, czy oponentem jest Weidmann z niemieckiego Bundesbanku, czy też były głosy w drugą stronę - aby jeszcze dzisiaj przedstawić szczegóły QE, chociaż to mało prawdopodobne. Reasumując - ECB przyznaje się do tego, że niska inflacja i marazm w gospodarce będą głównymi problemami w najbliższych dwóch latach (w dół zrewidowane zostały prognozy) - ale daje do zrozumienia, że tak kluczową i bezprecedensową w historii decyzję, jak program QE trzeba dobrze rozważyć.
Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać, euro natychmiast zaczęło zyskiwać – rynek liczył na to, że Draghi będzie bardziej „gołębi" i zaczęło się pokrywanie krótkich pozycji. Z głównych walut tylko EUR/CHF pozostał w dobrze sobie znanym maraźmie. Z kolei EUR/USD mocno wystrzelił w górę wychodząc ponad złamany w ostatnich dniach poziom 1,2357 (dołki z listopada). Jeżeli uda się utrzymać w najbliższych godzinach ponad tym poziomem to może być to sygnał przed jutrzejszą publikacją danych Departamentu Pracy USA.
Wprawdzie dzisiaj szybko dotarliśmy w rejon 1,24, ale aby móc mówić o poważniejszych zmianach trendu konieczne będzie naruszenie strefy 1,2460-1,2500, co dobrze widać na wykresie tygodniowym. Innymi słowy – bez rozczarowania danymi z USA i szerokiej korekty na dolarze, ruch wzrostowy na EUR/USD będzie nietrwały. Bo Draghi nie mówił przecież, że nie będzie QE, a kilka miesięcy do potencjalnej decyzji może minąć bardzo szybko...