Niektórzy sugerują, że spadki eurodolara po wygranej Trumpa to przejaw tego, że rynek pozytywnie ocenia jego wolnorynkowy program fiskalno-ekonomiczny. Stąd też miałaby się umacniać wiara w przyszłą siłę amerykańskiej gospodarki oraz w to, że będzie można podnosić stopy procentowe.
Jest to jakieś wyjaśnienie, owszem – ale ma ono chyba charakter dość życzeniowej post-racjonalizacji. Bo jakże to? Jeszcze dwa dni temu Trump był fatum, katastrofą, czynnikiem ryzyka i destabilizacji, uprawniającym do tego, by w ciągu paru godzin wywindować eurodolara z rejonu 1,1030-40 niemal do 1,13, a dziś nagle rekiny "rynków finansowych" pacnęły się otwartą dłonią w czoło, wołając: "No tak, przecież republikański wolny rynek i niskie podatki, jasna sprawa, będzie dobrze!"?
Cóż, wydaje się raczej, że w całej tej aferze najwięcej było spekulacji i paniki nakręcanej przez media i nie tylko, a także przez najlepszą pytię forexową – przepowiednię o charakterze samospełniającym się.
Oczywiście czynniki fundamentalne też grają pewną rolę, ale to raczej perspektywa długoterminowa. Tu trend jest stały od 3 maja, mimo wszystkich zawirowań i skoków – powoli, powoli dolar się umacnia. Od prawie dwóch lat mamy konsolidację w rejonie 1,05 – 1,17, zaś od wspomnianego 3 maja idziemy z górnych jej rejonów na południe. Nie znaczy to, że koniecznie (a tym bardziej – szybko) dotkniemy 1,05 – zwłaszcza jeśli grudniowa podwyżka zostanie mocno wyceniona, a kolejne będą uważane za mocno prawdopodobne. Tym niemniej znaczy to, że jest obecna pewna tendencja.
Jakie informacje przepłynęły dziś przez rynek? Wniosków o zasiłek w USA w minionym tygodniu złożono 254 tys., zakładano 260 tys. Wynik nie jest więc zły. We Francji produkcja przemysłowa za wrzesień spadła o 1,1 proc. m/m (zakładano 0,0 proc.), przy czym wynik sierpniowy podwyższono z 2,1 proc. do 2,3 proc. We Włoszech dokonano sierpniowej korekty z 1,7 proc. do 1,8 proc., zaś wynik wrześniowy to -1,8 proc. m/m, choć spodziewano się spadku tylko o 1 proc.
W Polsce
Złoty traci na zachodzących wydarzeniach. EUR/PLN wywindował notowania do 4,3580 i wyżej, na USD/PLN mamy już 3,9985, zaś na GBP/PLN ponad 4,97. Można to wiązać z realizacją zysków tudzież z podejrzeniami o to, że w grudniu dojdzie do zacieśnienia polityki przez Fed i że taki kierunek będzie kontynuowany. W takim układzie następuje wypychanie kapitału z rynków wschodzących. Technicznie rzecz biorąc, obraz na parach, szczególnie na EUR/PLN i USD/PLN, wpisuje się w długoterminowe trendy, które wiele razy już opisywaliśmy (coraz wyższe minima; choć nie można powiedzieć tego samego o szczytach – i z tej perspektywy złoty ma jakieś szanse w przyszłości).
Z drugiej strony, nie można powiedzieć, że dzień jest jakiś szczególnie nieprzychylny. Na przykład giełda w Warszawie radzi sobie nieźle, na plusie są WIG, WIG20, mWIG40, sWIG80. Za granicą dodatnio prezentują się np. indeksy DAX i CAC40 oraz S&P500 Fut.