Tak więc teraz sytuacja jest poniekąd wyrównana. Dolar finalnie wczoraj stracił, zapewne dlatego, że agencja Reuter's podgrzała temat zacieśniania polityki monetarnej w Strefie Euro, publikując raport na temat oczekiwań badanych przez siebie analityków.
Zasadniczy pogląd jest taki, że EBC już 26 października ogłosi, iż w styczniu program QE zostanie z 60 mld EUR miesięcznie zmniejszony do 40 mld EUR. Większość ekonomistów uważa, że program przedłużony zostanie tylko do czerwca lub września 2018, teza o przeciągnięciu go na cały rok 2018 jest wyraźnie mniejszościowa.
Może jeszcze kilka lat temu sami opowiadalibyśmy się za wizją pełnego roku 2018, ale teraz czasy trochę się zmieniły. Banki centralne powoli wchodzą na kurs, który – przynajmniej w kontekście polityki minionych lat – wypada uznać za jastrzębi. W USA Fed podwyższa stopy (i niewykluczone, że w tym roku raz jeszcze to zrobi), w Wielkiej Brytanii mówi się o zacieśnieniu, Bank Kanady dwa razy już zaskoczył rynek konkretnymi posunięciami. Czy EBC miałby zostać w tyle...?
Niektórzy sądzą też, że pozytywny wpływ na euro mimo wszystko może mieć decyzja rządu Hiszpanii o zawieszeniu autonomii Katalonii (od soboty). Ta decyzja podgrzewa spór polityczny i pierwszą reakcją był spadek kursu głównej pary, niemniej jest faktem, że... że przynajmniej to decyzja, a nie dalszy impas. Cóż, katalońscy autonomiści lub może raczej niepodległościowcy – nie dadzą za wygraną, acz wątpliwe, czy w świecie, jak to się pięknie mówi, post-polityki i postmodernizmu, przerodzi się to wszystko w powtórkę wojny z lat 30-tych... Z drugiej strony, wiele wydarzeń z ostatnich lat pokazuje, że historia jeszcze się nie skończyła. W każdym razie paniki na rynkach nie widać.
Dziś o ósmej poznamy inflację PPI dla Niemiec, o 10:00 bilans płatniczy Eurolandu, o 14:30 dynamikę sprzedaży detalicznej w Kanadzie, o 16:00 dane z USA o sprzedaży domów na rynku wtórnym. O 20:00 wystąpi szefowa Cleveland Fed, pani Mester.
Los i lot orła
Euro-złoty jest teraz przy 4,2360. Proces umacniania waluty przyhamował w wymowny sposób, ale co złoty wygrał, to wygrał: przebito przecież trwający od maja trend wzrostowy. Teraz naturalne będzie – co zresztą już widać – formowanie się konsolidacji, z grubsza w granicach 4,22 – 4,26.
USD/PLN jest na 3,5840, funt nieco poniżej 4,70 zł – tak więc w relacji do brytyjskiej waluty złoty jest w miarę silny. Ba, nie był tak silny od pierwszej połowy września. Nic dziwnego: pomogły wczorajsze, słabe dane o sprzedaży w GB, a także niepewna wypowiedź p. Cunliffe'a z BOE o tym, że nie ma ciśnienia inflacyjnego na Wyspach i nie jest jasne, kiedy nastąpi moment dobry do podwyżek stóp.
Dziś o 14:00 mamy GUS-owskie wskaźniki koniunktury gospodarczej – zapewne warto na nie zerknąć, ale nie w kontekście bezpośrednich ruchów na parach walutowych.