Poniedziałkowy handel upływa pod znakiem próby odrobienia strat przez naszą walutę po tym, jak wiceprezes FED Stanley Fischer w swoim niedzielnym wystąpieniu w Aspen wskazał na rosnące prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych jeszcze w tym roku.
To zwiększyło obawy, że mająca przemawiać w piątek po południu w Jackson Hole, szefowa FED nie będzie aż tak ostrożna w kwestii perspektyw gospodarki i dopuści możliwość zacieśnienia polityki już za kilka miesięcy. Niemniej tak jak wskazywaliśmy w rannym raporcie - wiele tak naprawdę będzie zależeć od publikacji makro w kolejnych miesiącach, gdyż wspomniany Fischer nic nie wspomniał o wrześniowym terminie i był rozczarowany obecnym tempem wzrostu gospodarki. W efekcie w kolejnych godzinach dolar oddał nieco zdobytego wcześniej pola, co pozwoliło też odetchnąć innym walutom.
Sentyment wokół złotego nie jest jednak najlepszy. W piątkowym Tygodniku FX wspominaliśmy, że ostatnie słabsze dane makroekonomiczne dadzą pole do spekulacji, co do perspektyw wzrostu gospodarki w przyszłym roku. Zwłaszcza, że nie od dzisiaj wiadomo, że czeka nas trudny budżet. Tymczasem w poniedziałek resort finansów podał, że przyszłoroczny deficyt ma nie przekroczyć 59,3 mld zł, a więc nie przekroczyć bariery 3,0 proc. PKB, chociaż będzie do niej blisko. Tempo wzrostu gospodarczego ma wynieść 3,6 proc., co tylko zwiększa ryzyko niespełnienia powyższego scenariusza (jeżeli dynamika PKB będzie niższa).
USD/PLN technicznie: rosną szanse na utrzymanie się powyżej poziomu 3,80. Niemniej mocne wsparcie to zeszłoroczne minima przy 3,77, a opór to rejon 3,8330.
EUR/PLN technicznie: rynek wchodzi w konsolidację po tym, jak opór przy 4,3134 (dawny dołek z czerwca) wciąż pozostaje istotny. Teoretycznie jest przestrzeń do ruchu powrotnego w stronę 4,28 (złamana w piątek linia 2-miesięcznego trendu spadkowego).