Kolejne pomysły Trumpa w temacie wojny na cła z Chinami są przyjmowane z coraz mniejszymi emocjami. To może tylko potwierdzać scenariusz, że obie strony tylko prężą muskuły przed negocjacjami, które ostatecznie i tak będą musiały się zacząć. Niestety mogą być one długie i męczące.
Dolar kontynuował dzisiaj obserwowane wcześniej umocnienie, chociaż dynamika ruchu gaśnie. Powód? O godz. 14:30 poznamy istotne dane Departamentu Pracy USA, które mogą nadać kierunek w kolejnych dniach. Przy czym tak jak ma to miejsce w ostatnich miesiącach, uwaga skupi się bardziej na dynamice płacy godzinowej, niż liczbie nowych etatów.
Mediana oczekiwań wskazuje na odczyt rzędu 2,7 proc. r/r w marcu, wobec 2,6 proc. r/r w lutym. Wyższa figura może na krótki czas rozpalić spekulacje nt. czwartej podwyżki stóp, chociaż ostatecznie FED raczej wolałby pozostać przy ostrożnej retoryce w kontekście niepewności związanej z globalnym ożywieniem (jaka być może zacznie się bardziej „ujawniać” w kolejnych miesiącach), a także trudnego w ocenie wątku wojen handlowych.
Na wykresie koszyka BOSSA USD widać, że mamy szanse na dobre zakończenie tygodnia, chociaż gdyby dane nt. płac rozczarowały dzisiaj negatywnie, to część zwyżek mogłaby zostać wymazana jeszcze dzisiaj wieczorem. Z punktu widzenia analizy technicznej znajdujemy się w ważnym miejscu – naruszona została linia spadkowa trendu rysowana od grudnia 2016 r. (ale nie doszło jeszcze do tego na tygodniowym oscylatorze RSI 9) i zbliżamy się do oporu przy 76,93 pkt. Kluczowe będzie jednak pokonanie rejonu 77,20 pkt., gdzie można założyć filtr dla wspomnianej linii trendu spadkowego. Do tego czasu ryzyko powrotu do spadków BOSSA USD wciąż będzie wyższe od szans na wzrosty.
Ciekawy układ mamy na USD/JPY. Spadek będący pokłosiem kolejnych pomysłów Trumpa ws. ceł (jen uznawany jest za bezpieczną przystań), został szybko wymazany po tym, jak na rynku pojawiły się spekulacje dotyczące możliwości obniżenia projekcji inflacyjnych przez BOJ na posiedzeniu w końcu kwietnia. Gdyby do tego doszło, to byłby to mocny sygnał ucinający wcześniejsze spekulacje, że bank centralny mógłby rozważać podjęcie pewnych działań w temacie wyjścia z ultraluźnej polityki na przełomie roku – jak chociażby podwyższenie akceptowalnego poziomu rentowności długoterminowych obligacji.
Taki rozwój wypadków dałby preteksty do dalszego osłabienia się jena. Dzisiaj jednak na parze USD/JPY liczyć się będą amerykańskie dane z godz. 14:30. Kombinacja słabszego odczytu, oraz zbliżającego się weekendu i wciąż napiętej sytuacji na linii USA-Chiny mogą doprowadzić do sytuacji w której powrócimy w stronę dzisiejszych minimów. Wtedy jednak można by rozgrywać scenariusz ruchu powrotnego do złamanego dwa dni temu górnego ograniczenia kanału spadkowego (okolice 106,40). Dzienne wskaźniki potwierdzają trend wzrostowy. Tym samym, jeżeli dane z USA będą lepsze to możemy nawet zobaczyć pierwsze podejście pod strefę oporu 107,65-108,10.
Na wykresie EUR/USD mamy naruszenie linii trendu wzrostowego rysowanej od listopada ub.r. Na razie nie jest ono znaczące, ale jeżeli dzisiaj nie powrócimy ponad poziom 1,2239 (to też dołek oparty o minimum z 20 marca), to ryzyko dalszej przeceny wzrośnie. Jej celem może okazać się zejście poniżej okolic 1,22 i testowanie rejonu 1,2150 w przyszłym tygodniu (1,2154 to minimum z 1 marca).