Okolice 1,1155-60 na wykresie EUR/USD można uznać za poziom wsparcia. Był on testowany 28 sierpnia. Później notowania na kilka dni przeniosły się w wyższe rejony, a teraz znów są bardziej po stronie dolara, choć poniżej 1,12 jeszcze nie zeszliśmy. Dalej na południe, obecnie mniej więcej przy 1,0930-40, przebiega linia trendu wzrostowego, rozpoczętego ok. 13 marca. Jeśli jednak kurs faktycznie będzie do niej zmierzać, to oczywiście zabierze to przynajmniej kilka dni i wtedy wykres spotkałby się z nią powyżej 1,10.
Ale czy tak się stanie? Sytuacja jest nadal niepewna. Wielu sądzi, że w obecnej sytuacji, gdy liczne waluty świata – juan, kilka walut azjatyckich, real brazylijski itd. - tracą na wartości (nierzadko dzieje się to za zgodą i zachętą banków centralnych oraz rządów – lub wprost dzięki ich działaniom), Rezerwa Federalna nie zdecyduje się na razie na podwyżkę stóp. Słabszy dolar to czynnik wspierający amerykański eksport, zwłaszcza w kontekście aktualnych wojen walutowych. Niskie oprocentowanie to dopływ (może i fikcyjnego, ale dającego pewną euforię) pieniądza na rynek, zwłaszcza rynek kapitałowy, który i tak swoje już stracił w niedawnych tygodniach, w efekcie zawirowań chińskich.
No i tak naprawdę nie wiadomo do końca, jak będzie z odczytami makro. Dziś poznamy amerykańskie PMI i ISM dla usług, jutro payrollsy. Oczywiście niewykluczone, że jeśli dane wypadną dobrze, to rynek zagra ruch na południe – nawet jeśli za kilkanaście dni Fed i tak nie zmieni stóp. W końcu liczy się spekulacja. Jednak dane słabe niemal na pewno będą odpychać od dolara.
Dziś w programie także konferencja prasowa po posiedzeniu EBC (o 14:30 – wraz z projekcjami ekonomicznymi). Poznamy też PMI dla kilku państw, istotne będą Niemcy i Strefa Euro jako region (ok. 10:00).
Waluta krajowa
Na USD/PLN mamy 3,7625. W ostatnich dniach wykres się skonsolidował, zaś wyraźniejszy opór możemy lokować powyżej 3,7880. Wsparcia to ok. 3,7480 – 3,75 i 3,7390 – 3,74. Dzisiejsza świeca na razie rysuje się jako czarna, tj. spadkowa, niemniej bardzo możliwe, że konsolidacja na razie nie zostanie przełamana.
Co do EUR/PLN, to notujemy 4,2260. To też przejaw błądzenia w konsolidacji. Warto mimo wszystko mieć w pamięci linię trendu wzrostowego, idącą od 17 lipca i potwierdzoną miesiąc później. Warto – ale nie na tyle, by liczyć bez obaw, że wykres pójdzie w jej stronę, co teraz oznaczałoby dochodzenie w zakres 4,1850 – 4,20. To wymagałoby rozbicia kilkudniowej konsolidacji, a na to możemy liczyć tylko przy dużym spokoju w Chinach i dobrych danych z USA. Jeśli tego zabraknie, to zbliżymy się raczej do górnych ograniczeń, rzędu 4,25, 4,2580 czy nawet 4,2650.