Ostatnich kilka dni upłynęło na eurodolarze w swego rodzaju konsolidacji, znaczonej od dołu przez 1,0940, od góry natomiast – przez 1,1060 (w przybliżeniu). Dokładnie tak przewidywaliśmy, ale też ten stan rzeczy nie był zaskakujący. Rynek po prostu czekał – i gdy piszemy te słowa, wciąż jeszcze czeka – na posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego.
Napięcie rośnie. Wczoraj poranek i nawet wczesne popołudnie upłynęły na niskich poziomach, ale wieczorem notowano wybicia grubo ponad 1,10. Aktualnie mamy 1,0985. Obie strony rynku – popytowa i podażowa, byki i niedźwiedzie – próbują się jakoś szachować, wykonać ruchy wyprzedzające. Teoretycznie dolar powinien się umacniać, bo Mario Draghi ma (tak się przypuszcza) obniżyć stopę depozytową dla euro i w ten sposób poluzować politykę monetarną jeszcze bardziej, co rzekomo miałoby pomóc gospodarce Eurolandu. Pytanie tylko – jak wiele z tego scenariusza jest już w cenach? I czy Draghi znów nie rozczaruje? Prawdopodobnie musi wytoczyć ciężkie działa, zaskakujące rynek, aby reakcja nie była taka jak u progu grudnia. Wtedy też pogłębiono luzowanie – a jednak euro się gwałtownie wzmocniło.
O 13:45 poznamy decyzję o stopach, o 14:30 rozpocznie się konferencja EBC. Poza tym w programie m.in. takie fakty jak handel zagraniczny, eksport i import Niemiec (o 8:00), produkcja przemysłowa Francji (o 8:45), sprzedaż detaliczna w Hiszpanii (o 9:00) czy wnioski o zasiłek w USA (o 14:30). Wszystkie te dane będą jednak w cieniu EBC.
Co z naszym orłem?
Na USD/PLN notujemy 3,93. Wczoraj można jeszcze było chwytać kursy niewiele wyższe niż 3,91, czyli przetestowano lokalne wsparcie. Zasadniczy scenariusz zakłada umocnienie dolara, więc USD/PLN powinien pójść w górę, ale w praktyce godziny wokół posiedzenia EBC mogą być dość chaotyczne. W każdym razie dołki z 28 grudnia, 11 lutego i z ostatnich dni wyznaczają łagodną linię trendu wzrostowego, co potwierdzałoby taki pro-dolarowy rozwój sytuacji.
Na EUR/PLN mamy 4,3180 – wciąż dobry kurs do zakupów euro. Draghi powinien go pośrednio jeszcze bardziej poprawić i zepchnąć nawet ku 4,30 – ale (nigdy dość przypominania o tym) w napiętej atmosferze najmniejsze niuanse mogą spowodować odwrotne reakcje, a przecież na EUR/PLN od dawna nie było poważniejszej korekty, ograniczającej moc złotówki.