Dane z godz. 14:30 na temat zamówień na dobra trwałego użytku w sierpniu wypadły w zasadzie zgodnie z tym, co oczekiwał rynek. Lepszy odczyt na poziomie 0,0 proc. wobec szacowanych -1,4 proc. m/m zrównoważyła rewizja wcześniejszych danych w dół, a także zgodne z rynkiem wyliczenia dla wartości bazowej, czyli bez środków transportu (spadek o 0,4 proc. m/m).
Odczyt zwyczajowo dość zmienny, nie mógł, zatem ruszyć zbytnio rynkiem dolara. Z kolei wystąpienie Neel'a Kashkari, który jest szefem oddziału FED w Minneapolis również nie zaskoczyło – wpisywało się w jego dotychczasową, raczej wyczekującą retorykę w temacie podwyżki stóp procentowych.
Tym samym bilans dolara w ostatnich godzinach znacząco się nie zmienił. Niemniej, tak jak pisaliśmy – do utrzymania zwyżek potrzeba będzie nowego paliwa. Oczekiwania, co do grudniowej podwyżki stóp procentowych ponownie pną się w górę – według modelu CME FedWatch prawdopodobieństwo takiego ruchu w grudniu wyraźnie wzrosło i wynosi 56,4 proc. Tak czy inaczej, wiele będzie jednak zależeć od kolejnych danych, zwłaszcza tych, jakie poznamy w przyszłym tygodniu.
Dzisiaj po południu agencje odnotowały też wystąpienie szefa ECB w Bundestagu. Mario Draghi bronił ostatnich decyzji Banku, dodając przy tym, że niemieckiej gospodarce nie grozi przegrzanie. Pośrednio dał też do zrozumienia, że ECB musi zobaczyć pełne efekty podjętych dotychczas działań, co teoretycznie redukuje oczekiwania na to, że Bank byłby skłonny zrobić coś ponad oczekiwane w grudniu wydłużenie programu skupu aktywów o kolejne kilka miesięcy. Niemniej dzisiejszy przekaz ze strony Draghiego można uznać za neutralny dla euro.
Na wykresie EUR/USD widać, że mimo powrotu ponad poziom 1,12, rynek nie ma zbytnio siły na kontynuację ruchu. Mocny opór to okolice 1,1250. Nadal większe prawdopodobieństwo można przypisać dla spadku w okolice 1,1120-40.