Eurodolar rządzi na rynku. Korekcyjny ruch do 1,33 wywołał wzrosty USDPLN (2,8670) i EURPLN (3,8150). Innych czynników sprawczych korekty na złotym nie widać, bo trudno za takowe uznać początki seks-skandalu z czołowymi politykami Samoobrony w roli głównej.
Na razie nie **ma żadnych konkretów popierających wysuwane oskarżenia, więc powrót niestabilności politycznej chwilowo rynkowi lokalnemu nie grozi. „Technika” na eurodolarze to już jednak wystarczająco mocny argument. RSI nie przebywa zbyt długo powyżej 70 na majors, kurs potrzebuje odreagowania. Sytuacja techniczna na złotym przemawia za kontynuacją wzrostów USDPLN do poziomu 2,8850 i wejściem eurozłotego w strefę konsolidacji.
Dzisiejsze dane o PPI w strefie euro nie miały żadnego wpływu na rynek. Rozbieżność wyniku (0,0% m/m) w stosunku do prognoz (0,1% m/m) była minimalna, zwłaszcza biorąc pod uwagę tradycyjnie dużą zmienność PPI. Kontynuując o danych – jutro kolejny indeks ISM w USA, tym razem dla sektora usługowego. Skutków jego ewentualnego spadku pod poziom 50 punktów nie odwróci żadne wystąpienie któregoś z ekonomistów Fed (tak jak próbował to dziś zrobić, nieskutecznie, Michael Moskow mówiąc o ignorowaniu złego odczytu ISM Manufacturing).
Indeksy PMI w Eurolandzie zapewne przejdą niezauważone, gdyż teraz to, co liczy się najbardziej dzieje się w Stanach – w piątek raport z rynku pracy i każda figura, która może służyć za przybliżenie koniunktury na rynku pracy będzie miała ogromne znaczenie dla rynku. Z tego powodu nie ignorowałbym raportu Challengera o planowanych zwolnieniach.