Dzień właściwie bez historii, o ile nie liczyć wpływu danych o produkcji budowlano-montażowej i przemysłowej podanych o 14:00 przez Główny Urząd Statystyczny.
Przypominam, produkcja wzrosła o 15,6% r/r co jest wyjątkowo pozytywnym zaskoczeniem, świadczącym o mocnej kondycji naszej gospodarki. W reakcji na te dane straciły nieco obligacje, ponieważ jest to sygnał zwiększający możliwość podnoszenia stóp procentowych w najbliższym czasie – trzeba zadziałać wyprzedzająco, zanim polska gospodarka zacznie się „przegrzewać” (tj. produkować na bardzo wysokim poziomie wykorzystania mocy produkcyjnych, co stosunkowo szybko może zmuszać przedsiębiorstwa do podnoszenia cen).
Święto w USA spowodowało ograniczenie zmian kursów do absolutnego minimum, eurodolar był handlowany w wąskim przedziale 1,3165 – 1,3115, podobnie działo się ze złotym – tu zmiany wynosiły niecały grosz. Brak obecnie wpływu kolejnej burzy w polskiej polityce, komentowanej z lekkim niesmakiem na arenie międzynarodowej.
Jutro spodziewam się notowań o podobnym przebiegu (przynajmniej na eurodolarze), niewielka ilość danych makroekonomicznych wywołuje senność na rynkach. W kwestii złotego takiej pewności mieć nie można – środki zagranicznych inwestorów odpływają z GPW wraz z uSSetrzymywaniem się negatywnego sentymentu do emerging markets. Porównanie zachowania złotego z innymi walutami koszyka pokazuje, że nasza waluta szczególnie źle znosi proces tego odpływu.
W ciągu tygodnia oczekuję osłabienia złotego po odbiciu się od technicznych wsparć na 2,9580 USDPLN i 3,8850 EURPLN. Nie bez znaczenia pozostaje również wzmiankowany przeze mnie kontekst zmiany nastrojów na rynkach i kolejne zawirowanie na scenie politycznej.