Główną parą walutową na tzw. rynkach finansowych jest oczywiście eurodolar – który w poniedziałek 13 czerwca, jest kwotowany w okolicach 1,1250. Utwierdza to nas oczywiście w przekonaniu, że generalnie piłka znów jest po stronie dolara, biorąc pod uwagę, że chwilowy rajd na północ zakończył się ostatnio w pobliżu 1,1415. Inna rzecz, że do 1,11 też jeszcze nie wróciliśmy.
Coraz mniej czasu pozostało do brytyjskiego referendum w sprawie Brexitu. Jeśli zwolennicy opuszczenia UE wygrają, to oczywiście zostanie to uznane za wzrost ryzyka rynkowego. Euro zapewne będzie tracić, a jego fundamenty zostaną podkopane, nawet jeśli Wielka Brytania nie jest częścią Eurolandu. Lub może inaczej – dolar będzie tradycyjnie uważany za bezpieczną przystań. Oczywiście z dokładnością do tymczasowych korekt i zawirowań.
Rośnie też zresztą popyt na złoto, które w przekonaniu wielu jest przystanią jeszcze bezpieczniejszą niż jakiekolwiek papierowe waluty bez pokrycia. Z drugiej strony, chodzi nie tyle o sztabki i inne złoto fizyczne, ile raczej o produkty pochodne (instrumenty finansowe oparte na złocie).
Poznaliśmy nad ranem dane makroekonomiczne z Chin. Produkcja przemysłowa za maj wzrosła o 6 proc. przy prognozie 5,9 proc. (rocznie). Sprzedaż detaliczna wzrosła o 10 proc., prognozowano 10,1 proc. Te dane są więc w pobliżu prognoz, nieco słabiej wypadły inwestycje w aglomeracjach miejskich, gdzie spodziewano się 10,5 proc., a było 9,6 proc.
Osłabiony złoty
Siła złotego – jak zwykle, chciałoby się rzec sarkastycznie – okazała się ułudą. Wynikała głównie z sytuacji na eurodolarze, wywołanej słabymi payrollsami, jakie ostatnio przedstawiono w USA. Do tego oczywiście dochodził czynnik pewnego rodzaju spekulacji, często bowiem siła złotego w takich sytuacjach i okresach jest napędzana zgoła nieproporcjonalnie do fundamentów krajowych czy nawet klimatu na głównej parze.
Dość powiedzieć, że USD/PLN jeszcze kilka dni temu rezydował w okolicach 3,78 – a przecież dziś jesteśmy ok. 10 – 11 groszy wyżej, niemalże przy 3,89. Na EUR/PLN przeskoczyliśmy z 4,3150 (mniej więcej) do 4,3760, co również pokazuje, że moc naszej waluty wyparowała jak kamfora.
O 14:00 poznamy krajowe dane o inflacji CPI w Polsce oraz o bilansie płatniczym Polski. Jutro w programie m.in. wskaźniki inflacji bazowej, a poza Polską produkcja przemysłowa Strefy Euro i sprzedaż detaliczna w USA.