Dziś rano, po godzinie 7:30, na EUR/USD notujemy poziomy rzędu 1,2370, czyli okolice wsparcia, którego przebicie byłoby wydarzeniem nader poważnym. Już wczoraj zresztą eurodolar szedł w dół, przy braku publikacji makroekonomicznych.
Janet Yellen nie wniosła w zasadzie nic swoją przemową, ale przed nią wypowiadał się inny członek Fed, Richard W. Fischer, który powiedział m.in., że niskie ceny ropy są korzystne dla USA, EBC w Europie zapewne zbliża się do QE, zaś w USA przy poprawie sytuacji rynku na pracy naturalne będzie podwyższenie stóp procentowych, jakkolwiek nie należy w tej kwestii podawać jeszcze konkretnych dat.
W tej sytuacji (podobnie odebrano też wypowiedź W. Dudleya, również członka Fed) eurodolar zaczął zmierzać na południe, by dziś osiągać poziomy, jak wspomnieliśmy, mocno niższe niż 1,24. W kolejnych godzinach czekają nas interesujące rzeczy. Poznamy mianowicie indeksy PMI dla usług Francji, Niemiec czy Strefy Euro (w dwóch ostatnich przypadkach prognozy są spadkowe), następnie dane ze Strefy o sprzedaży detalicznej (o 11:00), a potem odczyty z USA: tygodniową dynamikę wniosków o kredyt hipoteczny, raport ADP na temat zmian zatrudnienia, a w końcu indeksy PMI i ISM dla usług.
Dzień będzie więc obfity w odczyty. Choć na razie eurodolar nie przebija wsparcia, to jednak nie można tego wykluczyć, a zresztą nawet lekki wzrost, np. w kierunku 1,2420-25, nie oznaczałby wcale, że długofalowa sytuacja na tej parze uległa zmianie. W ogólności, nie licząc korekt, wciąż dominuje dolar. Możliwe, że jutro ten stan rzeczy potwierdzi (pośrednio) Mario Draghi, szef EBC.
Dziś decyzja RPP
Rada Polityki Pieniężnej określi dziś stopy procentowe dla złotego. Rynek już właściwie nie spodziewa się kolejnej obniżki - po ostatnich dobrych danych typu PKB, PMI, bezrobocie czy sprzedaż detaliczna. Od wczoraj zresztą PLN i tak stracił, na USD/PLN mamy 3,3640, na EUR/PLN 4,1630.
Pierwsze skrzypce i tak będą zresztą grały czynniki globalne – tj. sytuacja na eurodolarze, ustalana z kolei przez dane makroekonomiczne.