Za nami spokojne otwarcie tygodnia, gdzie jedynie informacje z Grecji służyły jako wypełnienie przestrzeni informacyjnej. Euro jest nieco słabsze z korzyścią dla dolara. Złoty otrząsnął się ze wstępnej negatywnej reakcji na wynik wyborów prezydenckich. Dziś poznamy dane z USA.
Wtorkowe publikacje pokrywają większość dziedzin amerykańskiej gospodarki od przemysłu przez konsumpcję po rynek mieszkaniowy. Na pierwszy plan wysuwają się zamówienia na dobra trwałego użytku za kwiecień (14:30), gdzie słaby odczyt zamówień bez środków transportu (prog. 0,3 proc. m/m) będzie negatywnie wpływał na oczekiwania odbicia ożywienia po słabym pierwszym kwartale. Indeks zaufania konsumentów (16:00) przyciągnie uwagę pod kątem porównania do wskazań indeksu Uniwersytetu Michigan, którego wstępny odczyt za maj okazał się najsłabszy od 7 miesięcy.
Wzrost cen benzyny w maju może być przeważającym czynnikiem za pogorszeniem nastrojów (prog. 95, poprz. 95,2). Sprzedaż nowych domów (16:00) może być najjaśniejszym dla USD punktem kalendarium, biorąc pod uwagę sygnały siły popytu, jakie w zeszłym tygodniu otrzymaliśmy z rynku wtórnego. Prognozowane odbicie w kwietniu o 5 proc. m/m po spadku o 11,4 proc. w marcu daje pole do pozytywnej niespodzianki.
W każdym z powyższych raportów będą liczyć się niuanse, które będą znajdować przełożenie na sentyment inwestorów względem USD. Przedstawiciele Fed (w tym wczoraj wiceszef banku Fischer) bez przerwy powtarzają, że decyzja o rozpoczęciu podwyżek stóp procentowych jest przede wszystkim uzależniona do napływających danych. Mało prawdopodobne jest, że dzisiejsze publikacje będą dla decydentów Fed przesadzające, ale wrażliwość uczestników rynku z pewnością jest większa.
Naszym zdaniem pierwsza podwyżka nastąpi we wrześniu, ale nie jest to powszechna opinia, co sugeruje, że jeszcze sporo popytu na USD nie zostało w pełni obudzone. Mimo to popołudniowe raporty mogą wpływać na zmienność w obu kierunkach.
Z innych danych we wtorek mamy stopę bezrobocia z Polski (10:00), gdzie wpływ odczytu na złotego pozostanie znikomy. Dziś możemy obserwować nieco spóźnionej związanej z wyborami negatywnej presji ze strony świętujących wczoraj inwestorów z Londynu i Nowego Jorku.
Ostatecznie jednak efekt wyborów powinien wyparować, gdyż spekulacje stojące za osłabieniem są tylko spekulacjami. W regionie negatywny rykoszet ze strony decyzji banku centralnego Węgier (14:00, prog. 1,65 proc., poprz. 1,80 proc.) jest mało prawdopodobny, pamiętając o jasnym stanowisku RPP – bez zmian stóp do końca kadencji.