Ropa pozostaje wysoko i dyktuje sentyment dla całego rynku. W takim klimacie waluty surowcowe i rynków wschodzących mają się dobrze. EUR/USD atakuje 1,10, gdyż rynek więcej jasnych punktów w tle makroekonomicznych Eurolandy niż USA. Dziś sporo danych, w tym PKB z Polski.
Rok 2017 miał być emocjonujący i pełen wydarzeń, które będą targać rynkami finansowymi, ale jak na razie wszystko przypomina przeciętny film z rozdmuchaną akcją marketingową - nie dostajemy tych atrakcji i emocji, które nam obiecano.
Indeksy oczekiwanej zmienności dla rynku akcji (konkretnie S&P500 - VIX) i walutowego (CVIX) spadły do poziomów niewidzianych nawet do 1993 r. Indeksy te kalkulowane są z wyceny opcji kupna i sprzedaży i mają za zadanie określić bezpieczeństwo inwestycji w niedalekiej przyszłości (do 30 dni), stąd są określane jako „wskaźniki strachu”. Im niżej wskaźnik, tym mniejszy „strach”, więc ostatnie spadki wyraźnie pokazują, że inwestorzy nie boją się jutra. Bardziej niż ryzyka geopolityczne liczą się przyspieszający wzrost gospodarczy i opieszałość banków centralnych w zacieśnianiu monetarnym.
Spadek zmienności ma jednak swoje wady. Jeśli instrumenty finansowe wykonują mniejsze ruchy, trzeba większych pozycji i większego zaangażowania kapitału, by osiągnąć upragniony nominalny zysk. A skoro rynek wyzbył się nagłych i silnych zwrotów, inwestorzy są bardziej skłonni podejmować większe ryzyko. Ta lekkomyślność może się zemścić, kiedy ryzyka faktycznie uderzą w rynki finansowe.
W pierwszej połowie maja było widać, jak nagle może rozkręcić się spirala przeceny surowców przemysłowych. Wprawdzie ropa naftowa już odbija (na nadziejach wokół OPEC) i ciągnie za sobą resztę ryzykownych aktywów, to jednak niech to będzie przestrogą, że rynki nigdy nie poruszają się prostą i spokojną drogą. Gdy strach się przebudzi, będzie trudniej zamknąć te ogromne pozycje, co tylko nasili efekt kuli śnieżnej. Tańczmy, póki muzyka trwa, ale trzymajmy się blisko wyjścia ewakuacyjnego.
Po wczorajszej pustce, wtorkowy kalendarz jest przepakowany danymi, które mogą przynieść ożywienie zmienności. Z ważniejszych pozycji, od szybkiego szacunku PKB z Polski za I kw. rynek oczekuje przyspieszenia wzrostu do 3,9 proc. r/r z 2,7 proc. w IV kw. Naszym zdaniem tempo może być nieco słabsze (3,7 proc.), gdyż widzimy silniejszy negatywny wpływ eksportu netto. Sądzimy, że tylko wyraźne odchylenia odczytu od prognoz (poniżej 3,5 proc., powyżej 4 proc.) mogą przynieść reakcję złotego, stąd nie widzimy szans na przerwanie konsolidacji na EUR/PLN 4,18-4,23.
W Wielkiej Brytanii inflacja CPI powinna przyspieszyć w kwietniu do 2,6 proc. r/r z 2,3 proc., głównie pod wpływem wyższych cen z importu. Choć na pierwszy rzut oka wygląda to na jastrzębi impuls dla BoE, jednocześnie oznacza osłabienie siły nabywczej konsumentów, co z resztą widać już w rozczarowujących odczytach sprzedaży detalicznej (o tym, czy słabość przeszła na dane kwietniowe, dowiemy się w czwartek). Po gołębim wydźwięku Raportu Inflacyjnego Banku Anglii z zeszłego tygodnia inwestorzy będą teraz bardziej skłonni sprzedawać GBP w reakcji na słabszej dane.
W Eurolandzie drugie odczyty wzrostu gospodarczego rzadko przynoszą znaczne rewizje (0,5 proc. k/k), szczególnie że opublikowane w piątek dane z Niemiec były zgodne z oczekiwaniami. Po indeksie ZEW z Niemiec oczekuje się trzeciego miesiąca z rzędu poprawy, w zgodzie z innymi sygnałami z niemieckiej, ale też i całej europejskiej gospodarki. Dobre dane potwierdzą pozytywną otoczkę wokół sytuacji makro w bloku i będą wspierać EUR.
W USA produkcja przemysłowa za kwiecień ma wykazać wzrost to 0,4 proc. m/m po 0,5 proc. w marcu z solidnym udziałem produkcji wytwórczej i wzmocnieniu sektora wydobywczego. W danych z rynku budowlanego rozpoczęte budowy domów mają odreagować marcowe spadki. Nie sądzimy, aby dobre dane były w stanie wyraźnie pokrzepić USD, gdyż rozczarowanie po danych o sprzedaży i CPI z piątku ma na razie mocniejsze oddziaływanie.