Cóż, o wszystkich rynkach mówić rzecz jasna nie będziemy. Wspomnijmy np. o eurodolarze, który wczoraj zaliczył najpierw wspinaczkę na poziom 1,1755, a potem zejście do 1,1670. Teraz mamy wartości niewiele wyższe od wczorajszych minimów.
Zdaje się, że wczorajszy ruch w górę był jedynie techniczną i spekulacyjną próbą rozegrania raz jeszcze górnych ograniczeń konsolidacji. Wykres nie doszedł jednak tak wysoko jak 9 lipca, zatem gracze zareagowali podjęciem innej strategii. Pojawiły się też rynkowe pogłoski, w sumie uzasadnione i bazujące na tym, co mogliśmy jawnie słyszeć w ostatnich tygodniach, iż w EBC nie ma pewności i zgody co do tego, co może oznaczać "przyszłe lato" jako czas, do którego na pewno nie zostaną ruszone stopy procentowe w Eurolandzie. To znaczy: czy oznacza to, że zostaną ruszone we wrześniu 2019 czy być może dużo później?
Ogólny obraz na eurodolarze pozostaje konsolidacyjny od połowy maja, zakres wahań to ostatecznie ok. 1,1515 - 1,1850. Co do giełd, to wczoraj zanotowano spadki na Wall Street, a to z powodu niezadowolenia z polityki Trumpa wobec Chin i z powodu obaw o to, iż wojna handlowa nie przyniesie korzyści amerykańskim firmom, a wręcz przeciwnie.
Dziś na eurodolarze budzimy się spokojnie, ruchy są jeszcze nieśmiałe. Jeśli chodzi o kalendarium makro, to o 9:00 poznamy produkcję przemysłową na Węgrzech i Słowacji (co oczywiście nie wpływnie na EUR/USD, ale samo w sobie może być ciekawe), o 11:00 mamy produkcję przemysłową w Eurolandzie, o 14:00 natomiast w Indiach. O 14:30 poznamy dane z USA o inflacji i wnioskach o zasiłek, a także kanadyjskie wieści na temat budowy nowych domów. Wczoraj, swoją drogą, Bank Kanady podwyższył stopę procentową z 1,25 proc. do 1,50 proc., a prezes Poloz powiedział, że istnieje potrzeba dalszych podwyżek. Wykres USD/CAD najpierw poszedł w dół do 1,3065, w stronę mocniejszego dolara kanadyjskiego, ale potem paradoksalnie odbił, nawet do 1,32 i wyżej.
Polski wątek
U progu lipca euro-złoty był chwilami powyżej 4,4140. Potem złoty zaczął się umacniać, przetestowano nawet poziomy rzędu 4,3070 - ale od paru dni nasz orzeł stopniowo traci. Wygląda na to, że potwierdza się (spokojnie, ale jednak) linia wzrostowa, prowadzona po minimach z kwietnia i czerwca.
Na dolar-złotym jest to jeszcze bardziej widoczne. Tam mamy 3,7150 - choć jeszcze parę dni temu schodziliśmy poniżej 3,66. To raczej kwestia techniczna i przełożenie z eurodolara, ale i tak warto pamiętać, że Rada Polityki Pieniężnej nie nosi się bynajmniej z pomysłem podwyżki stóp w Polsce - i możliwe, że obecne poziomy pozostaną aż do roku 2020.