Eurodolar oscyluje dziś rano, około 6:40, przy poziomie 1,25. To dobry moment, by przebić się gwałtownym ruchem wyżej, w kierunku 1,2575-80 czy nawet 1,26 – albo też, by dokonać akcji wprost przeciwnej, mianowicie odwrotu od euro. To drugie byłoby w gruncie rzeczy nawet bardziej zrozumiałe, jako że kilka ostatnich dni było wyraźnie wzrostowych i teraz przydałaby się korekta.
Impulsem mogą być też pewne czynniki inne niż techniczne. Na przykład w Helsinkach publicznie wypowie się dziś Mario Draghi. Owszem, wczoraj wypowiedź Vitora Constancio z EBC, w której przedstawił możliwość wszczęcia operacji QE w Europie w najbliższych miesiącach, nie wzbudziła typowej w takich momentach reakcji (tj. spadku wartości euro), ale jeśli dziś Draghi da podobny sygnał, to rynek może się zreflektować. Wsparciem takiego scenariusza byłby brak kolejnych danych z USA i np. ew. słabe wyniki koniunktury gospodarczej ze Strefy Euro (ale te wskaźniki są zwykle mało ważne dla eurodolara).
Warto może także o 9:00 spojrzeć na dynamikę PKB Hiszpanii. Odczyt nie będzie raczej istotny w sposób bezpośredni dla eurodolara, to już nie te czasy, gdy doniesienia z Hiszpanii i Grecji napędzały atmosferę (jak dwa lata temu) – tym niemniej warto mieć ów kraj na uwadze, patrząc na długie terminy. Ostatecznie nikt nie powiedział, że kryzys nie powróci, a Hiszpania może być pewnym jego miernikiem.
O 9:55 poznamy też bezrobocie w Niemczech. Ma pozostać na poziomie 6,7 proc. i bardzo wątpliwe, by wzrosło (część odczytów z Niemiec była ostatnio bardzo przyzwoita, np. ZEW i Ifo, choć nie PMI).
Orzeł hamuje?
Na USD/PLN notujemy poziom 3,3430, co zdaje się wartością bardzo niską, ale wczorajsze minima to 3,3360 i niżej. W tym ujęciu można mówić, że wracamy już na wyższe poziomy. Podobnie na EUR/PLN notowana jest wartość 4,18. Niewykluczone zatem, że umocnienie PLN zostanie wstępnie skorygowane, jakkolwiek z opcją ruchu niżej – przed końcem roku – wypada się liczyć.