W nowy tydzień wchodzimy na EUR/USD w okolicach 1,2475. Nie jest to aż tak bardzo niski kurs, biorąc pod uwagę, że w poprzednim tygodniu testowano nawet minima rzędu 1,2370 i niższe.
Obecny poziom to w zasadzie testowanie pierwszego oporu, drugi mamy tylko trochę wyżej (w granicach 1,2505 – 15), kolejny rozpoznać można przy 1,2580, później mamy 1,2625-30.
Dokąd w praktyce uda się dojść? Chyba niezbyt wysoko, jako że braknie impulsów. Owszem, pojawią się dziś dane makro z dziedzin tak istotnych jak np. produkcja przemysłowa – ale dotyczące Rumunii czy Słowacji (a także Turcji). O 10:00 poznamy też analogiczny wskaźnik dla gospodarki włoskiej. Wskaźnikiem dla całej Strefy Euro będzie Sentix, który zostanie przedstawiony o 10:30 (za listopad). Odczyt ten nie powinien jednak mieć większego wpływu.
Z drugiej strony, podejścia pod wspomniane opory uważamy za prawdopodobne w perspektywie kilkunastu dni czy kilku tygodni (mogą nawet zdarzyć się parę razy), ale tylko w ramach korekt. Ogólny trend wydaje się być pro-dolarowy, nawet jeśli część rynku będzie starała się sprawdzić, czy nie da się odwrócić tej tendencji (albo też, jeśli będzie chciała po prostu zagrać spekulacyjnie).
W grudniu więcej określi nam przemówienie Mario Draghiego. Jest duża szansa, że jego wydźwięk będzie równie – lub bardziej – gołębi od ostatniego przemówienia. Teraz bowiem "niekonwencjonalne działania" jedynie zasugerowano, ale któregoś dnia Draghi zapewne przystąpi do ich realizacji. Jeśli nawet nie w grudniu, to w każdym razie napięcie będzie rosło.
Lekki powrót
Na USD/PLN mamy lekki powrót. Otóż w zeszłym tygodniu notowano kursy nawet powyżej 3,41, dziś rano mamy 3,3890. Cóż, kupujący walutę amerykańską muszą chyba uznać to za rodzaj korekty. Dokąd jeszcze mogłaby ona dojść? Na przykład do 3,3810-20, a w dalszej perspektywie może nawet do 3,36, choć do tego potrzebny byłby wyraźniejszy wzrost na eurodolarze. Dziś raczej na to nie liczymy.
Na EUR/PLN nic nowego – poziom 4,2290 cały czas mieści się w długotrwałej konsolidacji, pokazuje to jednak też, że złoty nie ma wielkich szans na wyjście z niej dołem.