Na EUR/USD, czyli najważniejszej parze walutowej, zmienność jest od kilku dni niewielka. Można to zrozumieć. Rynek nie do końca wie, w którą stronę ruszyć, bo z jednej strony mamy zapowiedź wprowadzenia operacji QE tudzież niepewne informacje co do kondycji Strefy Euro, a więc czynniki zbijające wartość euro, a z drugiej m.in. słaby odczyt amerykańskiego PKB w zeszłym tygodniu i ogólne wrażenie, że po wielomiesięcznej fali spadków przydałaby się korekta.
Jednocześnie po kryzysie frankowym i ogłoszeniu QE zabrakło już kolejnych naprawdę mocnych, przełomowych akcentów, a odczyty i wydarzenia były akurat takie, by główna para wahała się z grubsza pomiędzy 1,1225 a 1,1420 (a i tak podajemy tu zakres z 27 stycznia, później był on węższy).
Dziś rano, krótko przed godziną 8:00, zmienność jest bardzo niewielka - mamy okolice 1,13. W nocy pojawił się odczyt PMI dla przemysłu Chin (49,7 pkt, zakładano 49,8 pkt), a taże dla Japonii (52,2 pkt, zakładano 52,1 pkt). Publikacje wpisały się w sumie w prognozy, a teraz czekamy na analogiczne dane z Hiszpanii, Francji, a przede wszystkim Niemiec (9:55) i Strefy Euro (10:00). Prognoza dla przemysłu Niemiec to spadek z 51,2 pkt do 51 pkt, w Strefie przewiduje się ruch z 50,6 pkt do 51 pkt.
O 15:45 poznamy PMI dla przemysłu USA, a kwadrans później wskaźnik ISM z tego kraju. Wszystkie te publikacje powinny trochę rozruszać eurodolara, ale w dalszym ciągu nie spodziewamy się realnego przełomu, ostatecznie rozważając jedynie obszar wahań wspomniany kilka linijek wyżej. Wtorek przyniesie nam publikację z USA o dynamice zamówień (finalną, o 16:00), w środę poznamy indeksy PMI dla usług i dane ze Strefy Euro o sprzedaży detalicznej, w czwartek niemieckie zamówienia w przemyśle, w piątek dane z rynku pracy USA.
Być może dopiero pod koniec tygodnia, o ile publikacje będą się układały w jakiś spójny schemat (np. _ źle w Europie, dobrze w USA _), eurodolar zacznie wchodzić na jakąś konkretną ścieżkę.
Dolary tanio sprzedam...
Kurs USD/PLN dziś rano to ok. 3,70, całkiem dobry na kupno dolara, w kontekście tego, co widać było w ciągu minionych kilkunastu dni. Inna rzecz, że notowano już zejścia nawet do 3,69, a to oznacza, że testowana jest strefa wsparcia, której przebicie mogłoby sprowadzić nas nawet do okolic 3,65 – 3,6530 (po drodze bowiem brakuje innych, poważniejszych wsparć). Wątpimy jednak, by taki ruch został rozegrany dziś, a czy zostanie rozegrany w tygodniu – to będzie zależało od ogólnej wymowy licznych publikacji makro, o czym pisaliśmy zresztą wyżej (a w praktyce – od ich wpływu na EUR/USD).
Możliwość kupna euro po 4,18 - 4,1820 to też niezła okazja i zarazem test wsparcia wyznaczonego przez niektóre dołki z listopada i grudnia 2014. Tu również spodziewamy się raczej powrotu na wyższe poziomy, choć może być i tak, że rynek zechce wyczerpać potencjał złotego, decydując się na testowanie kolejnej linii, tj. 4,15. Swoją drogą, sytuacja EUR/PLN jest dość złożona. Z jednej strony, niski eurodolar (czyli słabe euro) powinien służyć mocnemu złotemu i obniżać EUR/PLN, ale z drugiej - dobre dane z Europy (czyli nieco mocniejsze euro i wyższy EUR/USD) - także na ogół służą naszej walucie, jako znak, że można zmniejszać awersję do ryzyka.
Do tego dochodzi pewna dawka spekulacji i niepewności, objawiająca się nader wysoką zmiennością dzienną, już od połowy grudnia. O ile więc dopuszczamy w tym tygodniu scenariusz testowania 4,15, o tyle zwracamy uwagę na tę niepewność i na możliwość powrotów. Oporem może być okolica 4,21 – 4,2115, wyżej 4,23 – 4,2320, później 4,24.