Krótko po godzinie siódmej na EUR/USD mamy kurs 1,1165. To znaczy, że dolar jest dość mocny, na co wyraźny wpływ miało piątkowe umocnienie po wyższym od przewidywań odczycie inflacji CPI.
Mogłoby się wydawać, że wysoka inflacja to słaba waluta, ale przecież rynkowa interpretacja odczytu zależy tak naprawdę od tego, czego rynek spodziewa się po autorach polityki monetarnej. W takim sensie wyższa od prognoz inflacja oznacza, że ci autorzy (w USA to komitet FOMC) mają możliwość podwyższenia stóp. Zacieśnianie polityki jest oczywiście (co do zasady) kontr-inflacyjne, ale właśnie o to chodzi, że w razie czego będzie z czego schodzić. Stąd też wykres nie jest już przy 1,1225-50, tylko poniżej 1,1170. Z drugiej strony, na razie nie widać parcia bardziej na południe, w gruncie rzeczy wracamy wręcz z obszaru minimów na nieznacznie wyższe poziomy.
W USA nie będzie w poniedziałek przełomowych danych – mamy jedynie (o 16:00) NAHB, czyli jeden z indeksów rynku nieruchomości. Bada on nastroje wśród przedsiębiorców z branży, trochę tak jak np. PMI w przemyśle czy usługach. Wynik podawany jest w punktach, obecnie prognozuje się utrzymanie sierpniowego poziomu 60 pkt.
Z innych informacji: o 10:00 mamy bilans płatniczy Eurolandu, o 16:30 wskaźnik wyprzedzający Conference Board, ale dla Australii. Jutro w programie dane z USA o rozpoczętych budowach domów i pozwoleniach wydanych na ten cel. W środę FOMC – o 20:00 tego dnia poznamy decyzję Komitetu na temat stóp procentowych. Podwyżki raczej nie będzie (choć nie można tego całkiem wykluczyć), ale w miarę mijania czasu klimat powinien zmierzać w tym kierunku. Ruch w tym roku, choć nie we wrześniu, jest więc całkiem prawdopodobny.
Rynek krajowy
O 14:00 poznamy pakiet danych z Polski. Krajowe odczyty stosunkowo rzadko wstrząsają naszą walutą, ale jednak te należą do dość ważnych. Mowa o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej, produkcji budowlano-montażowej oraz o zmianie cen produkcji sprzedanej (tak w przemyśle, jak i budowlance). Dane tyczyć się będą sierpnia. Im lepsze – tym silniejszy będzie złoty, przynajmniej ceteris paribus.
Złoty jest mocny w relacji do euro – na EUR/PLN mamy 4,3080. W jakiejś mierze to zapewne skutek słabości euro na głównej parze, jakkolwiek nie zawsze przekłada się to w ten sposób (bo jednak obstawianie scenariusza wyższych stóp w USA nie służy naszej walucie). Pamiętajmy jednak, że tuż-tuż są minima z 8 września, czyli 4,3050. Mogą być one wsparciem.
Inna rzecz, że patrząc od 24 – 28 czerwca (po szczytach) mamy umocnienie złotego. Podobnie jest na USD/PLN, gdzie obecnie jest ok. 3,8580. Jeśli Fed podwyższy stopy we wrześniu, to złoty może kilka groszy stracić dość gwałtownie, aczkolwiek efekt ten pewnie szybko przestałby działać, a na kolejną – trzecią – podwyżkę pewnie i tak czekalibyśmy znów wiele miesięcy. W międzyczasie znaczenie zaczęłyby mieć inne czynniki.
Jeśli natomiast ruchu nie będzie, to scenariusz zacieśnienia będzie wisiał nad rynkami i to powinno ograniczać aprecjację polskiej waluty na większą skalę.