Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Kwiecień
Przemysław Kwiecień
|

Światła na wyniki spółek

0
Podziel się:

Miniony tydzień na rynkach finansowych nie dał jednoznacznych wskazówek inwestorom.

Światła na wyniki spółek

Miniony tydzień na rynkach finansowych nie dał jednoznacznych wskazówek inwestorom.

Fatalne wyniki banku inwestycyjnego Merrill Lynch i znacznie mniejszy wzrost zysku w Google naprzeciw mniejszej stracie Citigroup i generalnie niezłym wynikiem JP Morgan czy Wells Fargo, które mogłyby sugerować, że najgorsza część kryzysu finansowego jest już za nami. Bardzo szybki wzrost cen konsumenta w USA (przypomnijmy, w czerwcu po wyeliminowaniu wahań o charakterze sezonowym ceny wzrosły aż o 1,1% m/m) kontra spora korekta na rynku ropy naftowej.

W najbliższych dniach to nadal wyniki spółek będą miały decydujące znaczenie dla nastrojów inwestorów, nie tylko tych handlujących akcjami. Już na początku tygodnia czekamy na wyniki dwóch sporych graczy z amerykańskiego sektora finansowego, którzy zawiedli trzy miesiące temu. Mowa tu o Bank of America (wyniki dziś, oczekiwany zysk na akcję to 0,53 USD) i Wachovia (jutro, -0,78 USD).

Ponadto wyniki podadzą m.in. takie spółki jak: Apple (dziś, 1,08 USD), Yahoo (0,12) i Lockheed Martin (jutro, 1,88 USD), AT&T (0,76), Boeing (1,33), Glaxosmithkline (-), McDonald's (0,86), Pepsico (1,02), Pfizer (0,54) czy Amazon (środa, 0,26 USD) oraz Credit Suisse (-) i 3M (czwartek, 1,35 USD). Oczywiście dalszy rozwój sytuacji na rynku ropy również będzie miał fundamentalne znaczenie.

Z danych makroekonomicznych wydarzeniem jest z pewnością podawany w Niemczech indeks klimatu biznesowego Ifo. Po sporym spadku miesiąc temu, rynki oczekują dalszego pogorszenia sytuacji - konsensus zakłada spadek o 1,1 pkt. do 100,2 pkt.

Tego samego dnia podane zostaną wstępne wskaźniki PMI dla strefy euro oraz sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA. W piątek w USA dane o zamówieniach dóbr trwałego użytku i nastrojach konsumenckich (indeks Uniwersytetu z Michigan), zaś w Wielkiej Brytanii już wstępne dane o PKB za drugi kwartał. Rynek oczekuje spadku tempa wzrostu do 0,2% q/q - oczywiście pod odsezonowaniu.

Waluty - Eurodolar ciągle czeka

Na parze EURUSD w dalszym ciągu obserwujemy oznaki niezdecydowania. Optymizm, który udzielił się inwestorom na rynkach akcji, a także znacząca przecena ropy nie znalazły znaczącego przełożenia na notowania amerykańskiej waluty. Piątkowa informacja o mniejszej stracie Citigroup pomogła obniżyć notowania EURUSD o 65 pipsów, ale dość szybko jak bumerang powróciły one w okolice 1,5870.

W kwietniu brak konsekwencji przełamania poziomu 1,60 oznaczał na EURUSD sporą korektę, która zakończyła się dopiero na poziomie 1,5284 - najniżej od początku marca. Tym razem nowy rekord również ,,wystraszył" posiadaczy euro, jednak mimo sprzyjającej sytuacji dolar na razie nie jest w stanie zdobyć się na większe umocnienie.

Dziś większą zmianę mogą spowodować wyniki Bank of America. Sytuacja wygląda na nieco bardziej klarowną w przypadku USDJPY. Para w minionym tygodniu osiągnęła poziom 103,75, w pobliżu 38,2% zniesienia wcześniejszego wzrostu i w kolejnych dniach lepsza atmosfera na rynkach akcji została wykorzystana do wzrostu notowań.

W czwartek i piątek para testowała poziom 107,00, ale opory znajdują się nieco wyżej - 107,72 i 108,55. Należy jednak mieć na uwadze, iż wyjście górą tej pary jest mało prawdopodobne jeśli jednocześnie nie nastąpi większe umocnienie dolara względem euro.

Piątek nie przyniósł większych zmian na rynku złotego. Niewielka realizacja zysków miała miejsce tylko na otwarciu, po czym złoty zyskiwał, ustanawiając na koniec tygodnia kolejny rekord wobec euro - 3,2127 na EURPLN.

Jednocześnie nisko skończyła również para USDPLN - 2,0240. W ostatnich dniach wzrastało grono osób ,,zaniepokojonych" tempem umocnienia złotego, w tym również autorów polityki gospodarczej. W naszej opinii jednak ingerencja w rynek walutowy jest obecnie ciągle mało prawdopodobna. Co więcej, mając na uwadze fakt, iż gwałtowna aprecjacja to fenomen całej grupy rynków wschodzących, a nie tylko złotego, taka interwencja miałaby niewielkie szanse powodzenia.

Większą skutecznością mogłaby zaowocować ewentualna skoordynowana interwencja w celu osłabienia dolara, o której mówi się w USA - do tego jednak chyba również ciągle długa droga.

Surowce - W dół po równi pochyłej

Jeszcze niecały miesiąc temu 100 buszli kukurydzy kosztowało aż 778,35 USD, dziś w trakcie handlu w Azji było to 595 USD, czyli prawie 24% mniej i jednocześnie najmniej od początku czerwca. Równocześnie zatem do historii odchodzi cała czerwcowa hossa, spowodowana (czy jak kto woli - sprowokowana) ulewami w USA, które zagrażały tegorocznym zbiorom.

Kukurydza jest kolejnym w tym roku surowcem, na którym mieliśmy do czynienia z mini-bańką spekulacyjną, kiedy to ceny bardzo szybko rosły, początkowo fundamentalnie, później już tylko na bazie pogłosek. Stany Zjednoczone są sporym producentem tego ziarna - odpowiadają za ok. 40% globalnej produkcji, ponadto na ceny kukurydzy wpływ miała także drożejąca ropa podnosząca atrakcyjność biopaliw.

Popyt na to ziarno jest jednak znacznie bardziej elastyczny niż zapotrzebowanie na ropę i stąd po krótkim okresie chwały, kukurydza zamyka listę głównych ziaren (po pszenicy, soi i ryżu), których ceny doświadczyły w tym roku dużej zmienności. Poziom 570 USD za 100 buszli powinien teoretycznie zapewnić powstrzymanie spadków, a być może nawet niewielkie odbicie.

Na niewielkie odbicie zanosi się też na rynku ropy, gdzie pierwsze transakcje w tym tygodniu dokonywane są po ok. 1 USD więcej niż na koniec poprzedniego tygodnia, kiedy baryłka Brenta kosztowała 130 USD. Jeśli utrzyma się lepszy sentyment na giełdach nie wykluczony jest tradycyjny kierunek zależności, tzn. wzrost cen ropy wynikający ze wzrostu indeksów (podczas gdy ostatnio to ropa była częściej motorem zmian indeksów).

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)