W Polsce z kolei poznamy decyzję ws. poziomu stóp procentowych. Wczoraj mocno zwyżkowały też ceny metali szlachetnych.
O włoskim problemie już pisaliśmy w komentarzach w ostatnich dniach. Nowy populistyczny rząd zaproponował nieodpowiedzialny budżet, który nie tylko będzie rujnował resztki konkurencyjności włoskiej gospodarki, ale znacznie pogorszy tzw. ścieżkę fiskalną i w niekorzystnym scenariuszu może doprowadzić do większego kryzysu niż ten z 2011-12 roku.
W reakcji na sprzeciw Brukseli szef kolacyjnej Ligi najpierw powiedział, aby Unia przestała „straszyć i obrażać” Włochów, po czym jednak Rzym nieco zrewidował swoje plany. Wystarczyło to oby podnieść notowania EURUSD z dołka oraz włoski indeks FTSE MIB znad przepaści, ale trudno nazwać to inaczej niż kosmetyka. Planowany deficyt na rok 2019 ma wynieść nadal 2,4 proc. PKB, w kolejnych latach zaś 2,2 i 2 proc., zamiast pierwotnych 2,4 proc. PKB.
Problem w tym, że to wszystko zakłada optymistyczny scenariusz dla wzrostu gospodarczego. Jeśli taki się nie zmaterializuje i np. doszłoby do wstrząsu w światowej gospodarce (choćby twarde lądowanie w Chinach w wyniku konfliktu handlowego, które odbiłoby się bardzo negatywnie na europejskim eksporcie) deficyt eksploduje, a w ślad za nim dług, który już teraz jest najwyższy w Europie.
Dodatkowo Włosi pieniądze tylko częściowo przeznaczą na cięcia podatków, w większości są to destrukcyjne programy dochodu minimalnego i obniżenia wieku emerytalnego. Dlatego to absolutnie nie koniec problemów aktualnego członka G7.
W Polsce dziś poznamy decyzję ws. stóp procentowych – nie spodziewamy się nadal ich podniesienia do końca 2019 roku, choć pędzące w górę ceny ropy podnoszą oczekiwaną przez nas ścieżkę inflacji. Ta okazała się dość niska we wrześniu (1,8 proc.), ale wiosną przyszłego roku może sięgnąć 2,5 proc., choć w całym roku będzie niższa (nasza aktualna prognoza to 2,2 proc.).
Co więcej dużą niewiadomą jest decyzja URE w kwestii cen energii dla gospodarstw domowych w 2019 roku – patrząc na rosnące koszty elektrowni taka podwyżka wydaje się realna. Co prawda jest to inflacja kosztowa, ale przy mocnym rynku pracy oznacza możliwość utrwalenia się wyższych oczekiwań inflacyjnych. Czy jednak będzie to wystarczającym argumentem dla RPP, aby zmienić sugestię utrzymania niezmienionych stóp do końca 2019 roku? Naszym zdaniem nie.
Taka postawa dotychczas nie szkodziła złotemu, ale powoli może to się zmieniać. Polityka pieniężna jest na świecie powoli zacieśniana – stopy w ostatnim czasie podnosił Bank Czech, również Bank Węgier nieśmiało zaczyna sygnalizować ten kierunek. W tej sytuacji pasywność RPP, może powoli stawać się ciężarem dla złotego, ale nie oczekujemy, że będzie to główny czynnik kształtujący notowania naszej waluty.
Na szerokim rynku wczoraj widzieliśmy wyraźne wzrosty cen metali szlachetnych przy dużych wolumenach na giełdach kontraktów. Metale te były w ostatnich miesiącach mocno przecenione, obecna sytuacja może być traktowana jako początek procesu ich akumulacji, choć kluczowe dla ich cen będzie zachowanie dolara (czyli to, czy hossa na przewartościowanym już dolarze dobiegła końca).
W dzisiejszym kalendarzu poza decyzją RPP warto zwrócić też uwagę na indeksy dla sektora usług. Ostatnie publikacje wskazały na niepokojącą tendencję rosnącej różnicy w aktywności pomiędzy USA (gdzie utrzymuje się ona na wysokim poziomie), a resztą świata (gdzie systematycznie spada). W USA indeks ISM zostanie opublikowany o 16:00, zaś o 14:15 poznamy prywatny raport z rynku pracy.
Na europejskim otwarciu złoty dość wyraźnie zyskuje na wartości. O 8:50 za euro płacimy 4,2890 złotego, dolar kosztuje 3,7009 złotego, frank 3,7573 złotego, zaś funt 4,8144 złotego.