We wtorek kurs EUR/USD osiągnął sześciotygodniowe minimum na poziomie 1,2529. Od tego czasu trwa wzrost kursu eurodolara wspomagany przez słabsze dane gospodarcze z USA oraz komentarze szefa Fed Bena Bernanke. Publikowane we wtorek i w środę dane o inflacji w USA (wskaźnik PPI oraz CPI) były bliskie prognozom i zapewne dla części inwestorów okazały się one rozczarowaniem. Wskaźnik CPI w maju wyniósł 0,4 proc. w relacji miesięcznej, a wskaźnik bazowy wzrósł o 0,3 proc., prognozy rynkowe wahały się odpowiednio wokół 0,4 i 0,2 proc. W czwartek dane gospodarcze z USA okazały się rozczarowaniem, produkcja przemysłowa w maju spadła o 0,1 proc. – oczekiwano wzrostu o 0,2 proc. Słabe były także dane o napływie kapitałów do USA w kwietniu, który sięgnął tylko 46,7 mld USD (prognozy 55-73 mld USD) i był niższy od deficytu handlowego w tym okresie. Nieznacznie lepsze były za to dane o tygodniowym bezrobociu, liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych wyniosła dokładnie tyle, ile tydzień wcześniej, czyli 295 tys.,
oczekiwano figury na poziomie 320 tys.
Najważniejsze były jednak słowa szefa Fed Bena Bernnake, który uspokoił inwestorów, wskazując, że oczekiwania inflacyjne mimo rekordowych cen surowców nie przekroczyły wartości historycznych.
Na fali tych wszystkich informacji kurs EUR/USD systematycznie rośnie i w piątek przed południem dotarł do 1,2670. Dalszym wzrostom przeszkodziły jednak niepokojące informacje, że produkcja przemysłowa w strefie euro spadła w kwietniu o 0,6 proc. (prognoza +0,4 proc.) oraz bliskość przełamanego 8 czerwca wsparcia przy 1,27, które stało się tym samym oporem. O 12.20 euro kosztowało 1,2660 dolara, a inwestorzy będą dziś zwracać uwagę szczególnie na dane o deficycie na rachunku obrotów bieżących w I kwartale w USA.
