Na eurodolarze w czwartek rano oscylujemy przy 1,11. Para GBP/EUR sytuuje się przy 1,120, zaś para GBP/USD ulokowana jest przy 1,3410. Indeks Nikkei 225 jest na plusie pomimo tego, że w nocy napłynęły dość słabe dane makroekonomiczne o japońskiej produkcji przemysłowej. W relacji miesiąc do miesiąca (m/m) spadła o 2,3 proc., a rok do roku (r/r) spadek wyniósł 0,1 proc. - przy prognozach -0,1 proc. m/m i +1,9 proc. r/r.
O 9:00 poznamy szwajcarski indeks instytutu KOF, o 10:30 PKB Węgier (to akurat nie wpłynie na eurodolara, ale zawsze warto wiedzieć...), zaś o 15:45 indeks Chicago PMI z USA. Drugi amerykański odczyt to wnioski o zasiłek – poznamy tygodniową liczbę takich dokumentów (złożonych po raz pierwszy) o 14:30. Wieczorem – o 21:20 – powinien wypowiedzieć się James Bullard z Fed.
W kontekście tego ostatniego wydarzenia wypada przypomnieć, że wczoraj wypowiedział się Jerome Powell, również przedstawiciel Fed. Mówił o tym, jaka jest sytuacja po referendum brytyjskim, jak też zastanawiał się nad skutkami ostatnich słabych danych z rynku pracy i wyrażał niepewność co do rozwoju inflacji. Krótko mówiąc, wystąpienie było raczej gołębie i część rynku obstawia scenariusz, w którym Fed odsunie w czasie planowaną podwyżkę stóp.
Kondycja złotego
Na EUR/PLN notujemy kurs niższy niż 4,42, natomiast na USD/PLN jest 3,9780. W jakiś sposób obie te wartości świadczą o tym, że złoty powoli dochodzi do siebie – ale powoli i w dodatku na dość małą skalę. Za wiele żądać nie należy, bo atmosfera to raczej tylko odreagowanie, a nie jakaś euforia.
O 14:00 poznamy wstępne polskie dane o inflacji CPI za czerwiec, a także kwartalne saldo rachunku bieżącego Polski.
Tymczasem, jeśli chodzi o sprawy post-referendalne, to Donald Tusk na konferencji po nieformalnym spotkaniu 27 państw unijnych ogłosił, że nie będzie wspólnego rynku "a la carte", tj. do wyboru według kaprysów państw. To aluzja do Wielkiej Brytanii, sugestia, że jej pozycja przetargowa miałaby być hamowana – np. przez obowiązek poszanowania "czterech unijnych swobód" (przepływu dóbr, usług, kapitału i osób). W ten klimat wszedł też Jean-Claude Juncker, szef KE, podkreślając konieczność respektowania owych swobód bez wyjątków. Tusk z kolei radował się tym, że na szczycie "27" nie postulowano zmian traktatu UE. On sam uznał, że to wyraz tego, iż politycy jedno mówią w krajach, gdzie retoryka bywa ostrzejsza, a drugie robią w Brukseli. Cóż, może i coś w tym jest...
Co do Wielkiej Brytanii, to w przyszłości przy ocenie jej pozycji istotne będzie też to, na ile pozostaje ona wciąż Wielką Brytanią, a na ile targana jest separatyzmami Szkocji i Irlandii Północnej.