Raport ten ma szansę wpłynąć nie tylko na notowania wspólnej waluty i giełdy europejskie, ale też może mieć pośredni wpływ na złotego.
Poniedziałkowy poranek przynosi ograniczone wahania złotego, po tym jak w piątek umocnił się on do euro i szwajcarskiego franka, jednocześnie osłabiając się do dolara. O godzinie 08:40 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2001 zł, CHF/PLN 3,4929 zł, a USD/PLN 3,3866 zł. Dziś euro testowało już poziomy najniższe od połowy, a frank od końca października br.
W piątek, pomimo braku ważnych publikacji makroekonomicznych, na rynkach dużo się działo. Stało się tak po pierwsze za sprawą gołębiej wypowiedzi Mario Draghiego, który powtórzył wcześniejsze swoje deklaracje i nie wykluczył ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Po drugie, impulsem dla rynków stała się niespodziewana obniżka stóp procentowych przez Ludowy Bank Chin. I po trzecie, choć bardziej to pretekst niż impuls, to na podatny grunt trafiła jednocześnie informacja o tym, że Europejski Bank Centralny rozpoczął w piątek skup papierów zabezpieczonych aktywami (tzw. ABS-ów).
Wydarzeniem dnia dzisiejszego będzie publikacja indeksu klimatu gospodarczego monachijskiego instytutu Ifo dla Niemiec. W listopadzie prognozowany jest jego spadek do 103 pkt. z poziomu 103,2 pkt. miesiąc wcześniej. Takie dane prawdopodobnie pozostaną bez echa. Jednak już słabsze od prognoz dadzą przyczynek do spekulacji nt. dalszego luzowania polityki monetarnej przez ECB. Stąd już tylko krok do osłabienia wspólnej waluty oraz wzrostów na europejskich parkietach. Odczyt powyżej prognozowanych 103 pkt., a zwłaszcza powyżej wartości z października, może zostać odczytany jako sygnał powolnego wychodzenia gospodarki Niemiec na prostą. Taki raport wzmocniłby euro, ale też stałby się popytowym impulsem dla rynków akcji w Europie.
Z punktu widzenia złotego, a przede wszystkim polskiej gospodarki, dla której Niemcy są największym partnerem handlowym, im wyższy odczyt indeksu Ifo, tym lepiej. I odwrotnie.
Pewien niewielki wpływ na dzisiejsze decyzje inwestorów mogą mieć jeszcze doniesienia agencyjne z Chin mówiące o tym, że tamtejsze władze są otwarte na dalsze obniżki stóp procentowych. Te spekulacje będą zwiększać apetyt na ryzyko, przede wszystkim wspierając sentyment do rynków wschodzących. W tym do złotego i warszawskiej giełdy.
Piątkowe silne wahania nie zmieniają układu sił na wykresie USD/PLN. W dalszym ciągu ostatnie ponad dwa tygodnie wahań tej pary można zamknąć kanałem spadkowym. Jego dolne ograniczenie aktualnie tworzy wsparcie na 3,3420 zł. Górne natomiast tworzy barierę podażową na 3,39 zł. Dopiero przełamanie tej ostatniej zakończy spadkową korektę i ponownie otworzy drogę w kierunku listopadowych maksimów na 3,4226 zł.
Sytuacja nie zmieniła się też na CHF/PLN. Już wcześniej para ta wybiła się dołem z formacji klina. Jej konsekwencją powinno być zejście do strefy wsparcia 3,4720-3,4805 zł. Piątkowy spadek wpisuje się w ten scenariusz.
Największe konsekwencje techniczna miało piątkowe umocnienie złotego w relacji do euro. Kurs EUR/PLN schodząc na koniec dnia poniżej 4,20 zł, przełamał jednocześnie czteromiesięczną linię trendu wzrostowego. W tej sytuacji pojawia się szansa na jeszcze głębsze cofnięcie i spadek w okolice 4,1650 zł.
W tym tygodniu polski rynek walutowy będzie uzależniony od miksu wydarzeń krajowych i globalnych. W tej pierwszej grupie znajdą się przede wszystkim szczegółowe dane nt. dynamiki polskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) za III kwartał oraz najnowsze dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu. Wszystkie te trzy "figury" będą analizowane przede wszystkim przez pryzmat tego, czy na grudniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się obciąć stopy procentowe. Gdyby to miało nastąpić to inwestorzy będą pozbywać się złotego. W innym przypadku będą go kupować. W obu przypadkach dynamika zmian będzie oczywiście zależeć od nastrojów na rynkach globalnych.