U progu nowego tygodnia, w ostatnim dniu listopada, eurodolar dalej rezyduje nisko, mianowicie przy 1,0580-90. Widać może pewien opór przeciwko ostremu, jednoznacznemu zejściu do 1,05 – ale bardzo możliwe, że to tylko pozory, które szybko zostaną rozwiane.
Będzie to jednak zależało w pewnej mierze od danych makro, jakie pojawią się w tym tygodniu, jak też i od decyzji Europejskiego Banku Centralnego, które zostaną podjęte w czwartek. O ile Fed z USA ma jeszcze ponad dwa tygodnie na przemyślenia – i będzie mógł po drodze obejrzeć m.in. payrollsy, czyli dane z amerykańskiego rynku pracy, które pojawią się w piątek – o tyle EBC wytacza działa już w tym tygodniu.
Rynek podejrzewa, że Mario Draghi ze swymi ludźmi zdecyduje się poszerzyć luźną politykę pieniężną przy pomocy jakichś narzędzi. Rozważa się m.in. dalszą obniżkę stóp depozytowych, skup złych długów bankowych, skup obligacji municypalnych czy powiększenie i wydłużenie procedury QE.
Co do dnia dzisiejszego, to w nocy napłynęły dane z Japonii o produkcji przemysłowej (trochę, jak się wydaje, rozczarowała) oraz sprzedaży detalicznej (dobry wynik +1,8 proc. r/r za październik przy prognozie +0,8 proc.). O 8:00 poznamy dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech, wtedy też pojawi się szwajcarski indeks KOF. O 14:00 poznamy niemiecką inflację, o 15:45 indeks Chicago PMI z USA.
Jutro w programie liczne publikacje przemysłowego PMI (końcowe), m.in. dla Niemiec i Eurolandu oraz USA. W środę Amerykanie przedstawią raport ADP, a czwartek będzie dniem publikacji PMI dla usług. Wreszcie w piątek mamy sławetne payrollsy, dane z amerykańskiego rynku pracy – o zmianie zatrudnienia i bezrobociu.
Generalny scenariusz pozostaje stały: spadek eurodolara, być może z korektami, ale jeśli tak, to raczej skromnymi. Teoretycznie sama końcówka roku, gdy wszystko się już wyjaśni (posiedzenie Fed mamy 15-16 grudnia) może być czasem jakiegoś odreagowania na rzecz euro, ale i to nie powinno oznaczać jeszcze całkowitej zmiany trendu. Bądź co bądź, sezon podwyżek w USA dopiero się zaczyna.
Na złotym
W środę decyzję w sprawie stóp procentowych podejmie Rada Polityki Pieniężnej. Na razie rynek nie oczekuje żadnych zmian. Z drugiej strony, minister finansów Paweł Szałamacha zasugerował, że stopy mogłyby zostać w styczniu lub lutym trochę zmniejszone. Oczywiście formalnie nie jest to jego pole działania – RPP funkcjonuje w sposób niezależny.
Na razie na EUR/PLN mamy ok. 4,27 i choć są jakieś szanse wzmocnienia PLN w finale roku, to nie wyceniamy ich zbyt wysoko. Zejście do 4,25 to już byłoby "coś", okolica 4,2350 jawi się nam jako wsparcie nader mocne, a na 4,20 raczej nie liczymy. Po drugiej strone przebicie 4,30 na szczęście też jest mało prawdopodobne, gdy euro mimo wszystko ciągle traci na EUR/USD.
Na USD/PLN widzimy 4,0330, czyli nie chce się tu rozwinąć jakakolwiek poważniejsza korekta. Złoty traci i zapewne będzie tracił, choć cień nadziei na poprawkowy ruch w kierunku 4 zł – nadal istnieje. Dziś o 10:00 poznamy odczyt dynamiki PKB Polski za III kw. (finalny).