Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że punktem kulminacyjnym tygodnia będzie przemówienie Janet Yellen - a reszta czynników będzie drugorzędna.
Tym niemniej wczorajsze zawirowania w Rosji (spadki indeksów giełdowych, kolejna faza ogromnej przeceny rubla, nieskuteczna podwyżka stóp procentowych itd.) odbiły się na świecie szerokim echem. Na EUR/USD nie jest to może widoczne aż tak bardzo, ale na parach powiązanych ze złotym, zwłaszcza na EUR/PLN - o czym za chwilę –-ruchy były wyraźne.
Na EUR/USD notujemy dziś rano 1,2485 – 1,2490. Wbrew pozorom, to efekt spadków, biorąc pod uwagę, że najwyższe poziomy wczorajsze to więcej niż 1,2555. Wpływ na to miały w dużej mierze dobre dane ze Strefy Euro (ZEW z Niemiec, indeksy PMI), przy równoczesnych dość słabych z USA (np. tamtejszy PMI dla przemysłu spadł z 54,8 pkt do 53,7 pkt, choć miał wzrosnąć do 55,2 pkt).
Pytanie teraz – co powie Janet Yellen? Owszem, w końcu trzeba będzie podnieść stopy procentowe, ale Yellen zawsze była raczej kontynuatorką luźnej polityki Bernanke i raczej nie będzie się spieszyć z klarownymi deklaracjami. Ogólnie sytuacja w USA nie jest zła, ale takie informacje jak wczorajsza o PMI to zawsze dobry pretekst do uwag w stylu: "musimy dobrze ocenić, czy ożywienie jest trwałe" etc. Wypowiedź w tonie gołębim mogłaby poskutkować wyjściem np. w stronę wczorajszych maksimów, zaś ew. ton jastrzębi mógłby sprowadzić kurs do 1,2430, trudniej byłoby chyba o 1,2365 – 1,2375.
Rosyjska czkawka
EUR/PLN wahał się wczoraj jak rzadko kiedy – od 4,1780 do 4,2380. Dziś rano budzimy się nieco poniżej 4,22, w okolicach 4,2175. Przy dobrym układzie można rozważać zejście do 4,2110 – 4,2115, do czego potrzebny byłby zapewne niski eurodolar.
Sprawy rosyjskie może nie będą już dziś działać tak intensywnie jak wczoraj, tym niemniej, mówiąc poetycko, zostawiły po sobie niemałe blizny. W każdym razie dziś rano media donoszą, że Hollande, Putin, Merkel i Poroszenko próbują wypracować kompromis w sprawie sytuacji w Donbasie.
Zapewne jego wdrożenie – czy w ogóle uspokojenie tamtych okolic – potrwa jeszcze długo, krótkoterminowo jednak taka wiadomość powinna wprowadzić odrobinę spokoju. Na razie zmienność na EUR/PLN jest skromna, zaś na USD/PLN mamy 3,3780. To wciąż obszary konsolidacji uformowanej w początkach listopada, ale już nie jej dolne okolice.
Sytuacja na EUR/PLN i USD/PLN potwierdza nasze – bardzo ogólne – podejrzenia co do tego, że ostatecznie na obu tych parach złoty powinien być słabszy niż to się mogło wydawać jeszcze niedawno (kiedy, jak pamiętamy, na EUR/PLN ocieraliśmy się nawet o 4,15). Bez rosyjskich zawirowań możliwe byłoby utrzymywanie kursów takich jak te sprzed kilku dni (do euro) – ale czkawka okazała się naprawdę silna, echo rozbrzmiało na wykresach.
Dodajmy, że poznamy dziś dynamikę produkcji przemysłowej w Polsce za listopad (o 14:00).