Wobec „lżejszego” kalendarza na ten tydzień mogło to oznaczać dobre, stabilne nastroje. Jednak nic z tego. W sobotę The Wall Street Journal poinformował, że pomimo prób rozmów z Pekinem podejmowanych przez Sekretarza Skarbu Donald Trump już polecił swoim ludziom przygotowanie listy ceł na chiński import w kwocie 200 mld USD rocznie. Konsultacje z biznesem w tej sprawie zakończyły się jeszcze w poprzednim tygodniu i brak nałożenia ceł wraz z informacjami o ewentualnych negocjacjach napawały rynki optymizmem.
To m.in. w wyniku tego notowania na Wall Street powróciły w okolice historycznych szczytów, mocne wzrosty mieliśmy też w Japonii. Jednak jak widać, podejście Trumpa nie zmieniło się ani trochę. Inicjowane przez Stevena Mnuchina rozmowy mają być zapewne na obecnym etapie jedynie przykrywką do twardych działań obliczonych na efekt wyborczy przed zbliżającymi się wyborami uzupełniającymi do Kongresu. Co prawda WSJ informuje, że cła mają wynieść 10 proc., nie zaś 25 proc. jak te nałożone do tej pory, ale za to kwota importu jest czterokrotnie większa, zatem efekt gospodarczy będzie poważny.
Co więcej, chińskie źródła sugerują, że w takiej sytuacji nie przystąpią do żadnych rozmów, trudno zatem oczekiwać, aby miało to budować rynkowe nastroje. Faktycznie, chiński rynek jest dziś zdecydowanie najsłabszy, tracąc ponad 1 proc., o 0,8 proc. spada koreański KOSPI. Zapowiada to zatem nieciekawy start sesji w Europie.
Na rynku walut za nami tydzień mocno mieszanych danych z USA. Przede wszystkim należy podkreślić niższą inflację w sierpniu, której towarzyszyły dane o niższych oczekiwaniach inflacyjnych i nieco słabszy raport o sprzedaży detalicznej. Z drugiej strony obydwa badania konsumentów pokazały rewelacyjne nastroje, a należy przypomnieć też raport pokazujący nieco szybszy wzrost wynagrodzeń. Seria ta zatem jest dla dolara względnie neutralna i zdecydowanie nie przeszkadza w podniesieniu stóp na posiedzeniu w przyszłym tygodniu.
Niższa inflacja pozwoli jednak Rezerwie Federalnej na bardziej wyważony komunikat. Poniedziałek rozpoczyna się wyprzedażą tureckiej liry, która traci ponad 2 proc.. Podniesienie stóp do 24 proc. w celu zwalczenia wynoszącej 18 proc. inflacji jest ważnym krokiem, ale nie kończy jeszcze okresu turbulencji na tym rynku. Wraz z tematem amerykańskich ceł może to wywierać negatywny wpływ na notowania walut wschodzących na początku tygodnia.
W dzisiejszym kalendarzu mamy dwie publikacje warte uwagi: finalną inflację ze strefy euro za sierpień (11:00), gdzie rynki położą nacisk na inflację bazową, która nadal utrzymuje się sporo poniżej celu EBC, a także pierwszy indeks koniunktury gospodarczej w USA za wrzesień – NY Empire State Manufacturing (14:30). Raporty te jednak pozostaną raczej w cieniu geopolityki. Złoty rozpoczyna dzień od osłabienia. O 8:50 za euro płacimy 4,3087 złotego, za dolara 3,7050 złotego, frank kosztuje 3,8324 złotego, zaś funt 4,8461 złotego.