Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Twin deficits prawdziwym problemem dolara

1
Podziel się:

Rentowności amerykańskich obligacji rządowych ustanowiły nowe szczyty w trendach wzrostowych trwających od kilku miesięcy.

Twin deficits prawdziwym problemem dolara

Z kolei wyraźnie w dół poszedł dolar, łamiąc po drodze szereg ważnych poziomów na głównych relacjach.

Wyraźnie swoje noty obniżył też „indeks strachu” VIX schodząc poniżej poziomu 20 pkt., a Wall Street odnotowała wczoraj wieczorem mocne wzrosty. To bilans rynków po odczycie, jaki miał miejsce o godz. 14:30. Trzeba przyznać, że to dość nieoczekiwany obrót spraw...

Pierwszą reakcją na wyższe odczyty inflacji był skok rentowności obligacji, oraz cofniecie się dolara i rynków akcji. Później obligacje utrzymały trend, ale dolar i giełdy odwróciły go o 180 stopni. Wytłumaczeniem tego stanu rzeczy może być to, że wyższa inflacja nie musi przekładać się na wzrost oczekiwań, co do skali podwyżek stóp przez FED w tym roku, gdyż nie jest wspierana przez rosnącą konsumpcję (dane nt. sprzedaży detalicznej są rozczarowaniem, zwłaszcza rewizja w dół danych za grudzień).

Tymczasem to właśnie obawy związane z ryzykiem bardziej agresywnych działań FED były jedną z przyczyn, które doprowadziły do załamania się rynków akcji w zeszłym tygodniu i skokowego wzrostu globalnego ryzyka. Dlaczego jednak rentowności obligacji pozostały na wysokich poziomach? Wytłumaczeniem tego może być to, co działo się na rynku długu wcześniej – utrzymująca się niepewność, co do zachowania się rynków w kolejnych tygodniach pchała kapitał w stronę bezpiecznej przystani, jaką są amerykańskie treasuries.

W sytuacji, kiedy sentyment na rynku akcji uległ wyraźnej poprawie, te pozycje mogły być zamykane. Tak czy inaczej, to co stało się wczoraj na rynkach nie jest „normalną sytuacją”. To sygnał, że dla rynków liczy się coś innego. Co?

W ostatnich dniach zwracałem uwagę na to, że w średnim i długim okresie niepokój u zwolenników dolara będzie budzić kwestia rosnących deficytów – budżetowego, oraz handlowego. Tak zwany casus „twin deficits” przerabiany był już za kadencji prezydenta G.W.Busha jr. i był jednym z kluczowych powodów słabości dolara w tamtym czasie. Wczorajsze zachowanie się rynków pokazuje, że ten temat może stać się kluczowy znacznie wcześniej, niż mogło się to wydawać.

Warto zwrócić uwagę, że dolar ustanowił szczyt w ubiegły czwartek, kiedy pojawiła się informacja o tym, że Kongres przegłosował ustawę zwiększającą wydatki o 300 mld USD w ciągu zaledwie dwóch lat. Sentyment pogorszyły też plany szeroko zakrojonych wydatków infrastrukturalnych w najbliższych latach – wprawdzie koszty z budżetu federalnego mają wynieść jedyne 200 mld USD, ale nie jest tajemnicą, że źródeł potencjalnych „przychodów” administracja Trumpa zaczyna szukać chociażby w planach nałożenia dodatkowych ceł na wybrane produkty – tymczasem protekcjonizm nigdy nie będzie mile widziany.

Dzisiaj w kalendarzu mamy dane nt. styczniowej inflacji PPI, odczyty indeksów regionalnych z Nowego Jorku i Filadelfii za luty, oraz cotygodniowe dane nt. bezrobocia (to wszystko o godz. 14:30), a także dynamikę produkcji przemysłowej o godz. 15:15. Katalizatorem do ruchu może być inflacja PPI, a także dane nt. produkcji przemysłowej (gdyby wypadły gorzej od szacunków).

Spójrzmy na wykresy. Pierwszy to koszyk BOSSA USD, ale tym razem w ujęciu tygodniowym. Korekta w ubiegłym tygodniu zakończyła się w okolicach dawnego minimum z września, a spadek w tym tygodniu wymazał wszystkie zdobycze z ostatnich dwóch okresów. Czarna świeca nie wygląda dobrze, zwłaszcza, że doszło do naruszenia 7-letniej linii trendu wzrostowego rysowanej od dołka z 2011 r. Tygodniowe wskaźniki (jak chociażby MACD) nie wyglądają nazbyt optymistycznie. Sygnałem do pogłębienia zniżki będzie zejście poniżej dołka sprzed trzech tygodni przy 75,04 pkt. W przeciwnym wypadku rynek otrzyma preteksty do krótkoterminowego odbicia.

Na układzie EUR/USD widać, że powróciliśmy pod szczyty ze stycznia i przełomu miesiąca. Strefa oporu przy 1,2521-36 nie została na razie naruszona. Uwagę zwraca dzienny układ oscylatora RSI 9, który powrócił do złamanej 5 lutego linii trendu wzrostowego. To może sugerować, że dalsze wzrosty nie będą oczywiste. Mocne wsparcie to teraz okolice 1,2425.

Nadal nie przestaje zaskakiwać USD/JPY, a „rynkowych wytłumaczeń” ostatniej siły jena jest coraz więcej. O ile w ostatnich dniach wybicie w dół mogło być „napędzane” przez wskazania płynące z analizy technicznej (przełamanie kluczowych wsparć), to trudno znaleźć fundamentalne podłoże do dalszej aprecjacji jena.

Pretekstem do realizacji zysków z tego ruchu mogą okazać się jutrzejsze informacje nt. nominacji w Banku Japonii na kolejną kadencję (Kuroda jest pewnikiem, ale jeżeli wiceprezesi zostaną wymienieni na bardziej „gołębich” to będzie to sygnał, że BOJ będzie zdeterminowany jak najdłużej utrzymać akomodacyjną politykę). Tym samym rośnie prawdopodobieństwo pojawienia się tzw. ruchu powrotnego na USD/JPY w stronę złamanych wsparć przy 107,31 (dołek z 8 września ub.r.), a także całej strefy 107,60-108,10.

Mimo dzisiejszych mieszanych danych z rynku pracy nadal zwyżkę kontynuuje AUD/USD. W efekcie na tygodniowym układzie mamy sporą białą świecę, która może stanowić formację objęcia hossy, skutkującą powrotem do trendu wzrostowego na przestrzeni kolejnych tygodni. Nie będzie to jednak możliwe bez wyraźniejszego wsparcia ze strony rynku surowców, gdyż RBA dawał ostatnio raczej „gołębie” sygnały.

komentarze walutowe
dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Dom Maklerski BOŚ
KOMENTARZE
(1)
WYRÓŻNIONE
Toni
7 lat temu
W USA dolar = 100 centów , a ceny takie same jak dwa, cztery miesiące temu . W Polsce dolar może być ile chce . Polacy powinni wydawać dolary w USA , a nie biegać do kantorów i szukać lepszego kursu o 2 grosze. Im dolar słabszy , tym lepszy dla USA , bo sprzeda więcej towaru za granicę . Niech się Europa cieszy ze swego euro , gdy ceny rosną.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (1)
Toni
7 lat temu
W USA dolar = 100 centów , a ceny takie same jak dwa, cztery miesiące temu . W Polsce dolar może być ile chce . Polacy powinni wydawać dolary w USA , a nie biegać do kantorów i szukać lepszego kursu o 2 grosze. Im dolar słabszy , tym lepszy dla USA , bo sprzeda więcej towaru za granicę . Niech się Europa cieszy ze swego euro , gdy ceny rosną.