Lira turecka pozostaje w centrum uwagi i stabilizacja jej notowań w ostatnich godzinach jest czymś, co rynek przyjmuje z zadowoleniem. Po burzliwym tygodniu przychodzi moment uspokojenia i na głównych parach walutowych niemal nie widać ruchu. Na resztę dnia nie ma zaplanowanych istotnych wydarzeń, więc spokój może utrzymać się do weekendu.
Minister finansów i skarbu Turcji Berat Albayrak starał się wczoraj zapewniać inwestorów, że jego kraj ma się dobrze, a nawet wyjdzie mocniejszy z trwającego kryzysu. Choć chyba dla nikogo na rynku nie jest tajemnicą, że źródłem kryzysu jest osoba prezydenta Erdogana, to od Albayraka – zięcia Erdogana – usłyszeliśmy, że obecna sytuacja jest tylko rynkową anomalią.
Minister zapewniał, że Turcja nie planuje wprowadzić kontroli przepływu (czyt. odpływu) kapitału, gdyż nigdy wcześniej tego nie robiła nawet w najtrudniejszym czasie Globalnego Kryzysu Finansowego. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że Turcja ma się teraz gorzej niż w czasie GKF – kiedy problem jest zdefiniowany w jednym podmiocie (kraju), konsekwencje reakcji inwestorów mogą być dużo większe niż gdy zawirowania rozlewają się po całym rynku. A zapewnienia o braku planów kontroli kapitału są pustosłowiem – jeszcze nigdy w historii nie zdarzyło się, by władza z wyprzedzeniem zapowiadała takie działania.
Minister stwierdził też (szkodliwie dla TRY), że polityka monetarna nie jest wystarczającym narzędziem do walki z inflacją i wymaga zrównoważonej współpracy z polityką fiskalną. Nie można tego odczytać inaczej, jak potwierdzenie, że Turcja będzie chciała przezwyciężyć kryzys bez podwyżek stóp procentowych (którym sprzeciwia się prezydent Erdogan). Nie widać też, aby Turcja chciała skorzystać z pomocy MFW (który ma swoja siedzibę w Waszyngtonie). Nie wiem, czy na takich warunkach będzie to wykonalne.
Długie utrzymywanie się niskiej wartości liry oznacza podwyższone ryzyko bankructwa tureckich firm zadłużonych w USD, trudności sektora bankowego, wysoką inflację i wystąpienie recesji. Podejmująca dziś po południu decyzję agencja S&P z pewnością zdaje sobie sprawę z tych zagrożeń. Już w maju S&P ścięła rating Turcji z BB do BB-, przy czym perspektywa została ustalona na stabilną. Interesujące będzie, jak bardzo teraz zmieniła się ocena sytuacji?
Na głównych rynkach mamy fazę konsolidacji po burzliwej pierwszej części tygodnia i chyba nikomu nie chce się podejmować odważnych decyzji, gdy weekend czyha za rogiem. W kalendarzu mamy inflację z Eurolandu i Kanady. Dane z Europy są tylko rewizją i nie zmienia obrazu EUR/USD, gdzie po wczorajszym płytkim odbiciu kurs usadowił się trochę pod 1,14. Od góry rynek patrzy na 1,1430 w postaci szczytów z początku tygodnia, choć na razie nie widać, aby udało się tam dotrzeć.
Ogólnie po wyłamaniu 1,15 optymizm byków prysł i teraz martwią się o swoje długie pozycje budowane w czasie rajdu 1,05-1,21. W Kanadzie dane są istotniejsze, gdyż jeśli miary inflacji bazowej podskoczą ponad 2 proc., razem stworzą się warunki do silniejszych spekulacji o kolejnej podwyżce stopy procentowej Banku Kanady we wrześniu. Obecnie rynek wycenia szanse poniżej 30 proc., zatem potencjał do wsparcia CAD jest duży.