Euro jest osłabione z paru przyczyn, co najmniej z dwóch. Po pierwsze, rynek ostatecznie jednak uznał, iż polityka Fed to na razie będzie jak najbardziej podwyższanie stóp - niezależnie od gołębich akcentów w słowach Jerome Powella. Po drugie, są pewne niepokoje o budżet Włoch, o deficyt budżetowy, który nie podoba się UE. Albo też - władzom UE. Na przykład Antonio Tajani, szef Parlamentu Europejskiego, skrytykował cele fiskalne rządu włoskiego.
Co się tyczy oprocentowania w Strefie Euro, to p. Coeure z EBC potwierdził zasadniczy kurs, o jakim od dawna się mówi: że co najmniej przez rok, włącznie z latem 2019, procenty ruszane nie będą. Później jednak odsetki zapewne będą podwyższane, nie jest jednak jeszcze jasne, kiedy konkretnie i w jakim rytmie.
Co dziś w programie? Za nami już większość odczytów PMI dla przemysłu. Na przykład w Hiszpanii odnotowano 51,4 pkt przy prognozie 52,6 pkt. W Niemczech wynik to 53,7 pkt, zgodnie z prognozą. Dla całej Strefy Euro mamy 53,2 pkt - zakładano 53,3 pkt, więc różnica jest minimalna. O 10:30 poznamy odczyt dla Wielkiej Brytanii, o 11:00 mamy bezrobocie Eurolandu, o 15:30 przemysłowy PMI Kanady, o 15:45 analogiczny odczyt w USA, o 16:00 - ISM dla amerykańskiego przemysłu. O 17:00 wystąpi Neel Kashkari z Fed, o 18:15 Eric Rosengren z tej samej instytucji.
Na złotym
26 września USD/PLN zbliżył się do 3,62 - od tego czasu złoty traci i teraz mamy ok. 3,69, zresztą rankiem kreślono 3,70. Para ta zasadniczo odbija wahania eurodolara. Z kolei na EUR/PLN mamy 4,2780 i zdaje się, że przynajmniej wstępnie obroniło się wsparcie wytworzone w drugiej połowie sierpnia. Okolica 4,28 - 4,2815 to pierwszy opór.
Niestety, zawiódł trochę odczyt PMI dla naszego przemysłu. Po pierwsze, wypadł poniżej prognozy - oczekiwano 51,5 pkt. Po drugie, wyniósł tylko 50,5 pkt, czyli ledwie powyżej symbolicznej granicy oddzielającej przewagę pesymistów od przewagi optymistów.