Na razie sprawdza się nasze założenie, że przynajmniej pierwsze dni tego tygodnia nie spowodują na EUR/USD klarownego wyjścia ponad obszar wahań uformowany w tygodniu minionym - ale że jednocześnie ciężko będzie prowadzić aprecjację euro choćby i w zakresie tejże konsolidacji.
Istotnie, dziś rano – pół godziny przed godziną szóstą – budzimy się na poziomach rzędu 1,1330 – 1,1335. Na razie, jak to zwykle bywa wczesnym rankiem, sytuacja jest spokojna, zmienność na rynku jest bardzo wąska. W kalendarium nie ma zbyt wielu danych o charakterze istotnym dla eurodolara, a te, które są, będą raczej drugorzędne (o 8:45 poznamy grudniową dynamikę produkcji przemysłowej we Francji, o 9:15 inflację CPI w Szwajcarii, o 10:00 produkcję przemysłową Włoch).
Zasadniczo spodziewamy się więc sesji zbliżonej do zmagań wczorajszych, a był to mniej więcej zakres 1,1270 – 1,1360. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby strona grająca na zwyżkę euro próbowała teraz (po spadkach z 6 lutego i małej zmienności wczoraj) podbić wartość swej waluty, ale nie sądzimy, by miało z tego wyniknąć coś długofalowego. W gruncie rzeczy na horyzoncie cały czas są problemy greckie, to one będą dominować w lutym, zwłaszcza, że wczoraj media obiegła wiadomość, iż tamtejszy nowy rząd chciałby od 1 września mieć nową umowę z wierzycielami. Zakładałaby ona, jak można się domyślać, mniejsze oszczędności budżetowe niż te, które Zachód narzucił rządowi Samarasa.
Coraz więcej przywódców politycznych (z Wielkiej Brytanii czy Irlandii) zaczyna realnie dopuszczać możliwość wyjścia Grecji ze Strefy Euro. Owszem, taki scenariusz będzie stopniowo wyrażał się z wyprzedzeniem w cenach na rynku forex, ale to przecież nie przeczy temu, że o zmianę trendu na eurodolarze będzie trudno, a wręcz przeciwnie, potwierdza to ów trend. Co więcej, nawet jeśli rynek dużo już zdyskontuje, to i tak faktyczna wiadomość o Grexicie będzie potężnym wstrząsem. Nie spodziewamy się jednak tego w tym tygodniu, a pewnie i nie w przyszłym. Odbijanie piłeczki i siłowanie się będzie trwać tak długo, jak to tylko możliwe.
Po naszej stronie
Nie ma dziś danych z Polski, nasze pary (powiązane ze złotym EUR/PLN i USD/PLN) będą raczej odbijać ruchy eurodolara, tyczy się to zwłaszcza drugiej z nich. Widać, że na USD/PLN ewidentnie zakończyła się korekta wzmacniająca polskiego orła i znów wracamy do głównego trendu. Strefą wsparcia może być 3,6760 – 3,68 – i tam niestety wypadałoby chyba nabywać dolary.
Na EUR/PLN notujemy 4,1845, sytuacja jest podobna, wracamy na wyższe poziomy. Złoty będzie wrażliwy na ewentualne reperkusje sytuacji greckiej, a może i na to, co się dzieje na Wschodzie (można tu dodać, że jutro w Mińsku trwać będą kolejne rozmowy w sprawie przyszłości Donbasu).