Tak więc dolar próbuje trochę zyskać na wartości, biorąc pod uwagę, że w ubiegłym tygodniu wykres pary uciekał w rejony nieodległe już od 1,19.
Ogólny, szerszy obraz to zakres 1,1670 - 1,21 (w przybliżeniu). Ten stan rzeczy utrzymuje się właściwie od początku sierpnia. Omawialiśmy to zresztą w piątkowym raporcie tygodniowym. Warto może w tym kontekście dodać, że Janet Yellen powiedziała wczoraj, iż zasadniczy stan amerykańskiej gospodarki jest dobry, a słabsze dane o inflacji mogą być jedynie przejściowe.
Rośnie zatem – to już nasz komentarz – szansa na to, że Fed zdecyduje się w grudniu na podwyżkę stóp. To znaczy: że zrobi to pomimo tego, iż niektóre czynniki mogą budzić delikatne wątpliwości.
Rynek najwidoczniej dyskontuje już taki scenariusz. Poza tym poznaliśmy rankiem sierpniową dynamikę produkcji przemysłowej w Japonii (+2 proc. m/m, +5,3 proc. r/r, w relacji miesięcznej nieco lepiej, a w rocznej nieco gorzej od prognoz), zaś o 11:00 mamy w programie bilans handlu zagranicznego Eurolandu. O 14:30 ujrzymy indeks NY Empire State, prognozuje się spadek 24,4 pkt do 20,7 pkt.
Co dalej w tygodniu? Na przykład jutro pojawi się solidny pakiet brytyjskich danych o inflacji, wystąpi publicznie Mark Carney z Banku Anglii, zobaczymy też indeks ZEW z Niemiec. W czwartek mamy kolejne dane brytyjskie (sprzedaż detaliczną) oraz indeks Philadelphia Fed.
Polski złoty
Ten tydzień będzie obfitował w doniesienia gospodarcze z Polski. Już dziś o 14:00 poznamy sierpniowy bilans płatniczy, ale ważniejsze rzeczy będą w dniach kolejnych. I tak np. jutro harmonogram przewiduje dane o zatrudnieniu tudzież wynagrodzeniu (wrześniowym). W środę mamy produkcję przemysłową i sprzedaż detaliczną, jak też i wskaźniki koniunktury konsumenckiej. Czwartek przyniesie protokół z obrad RPP, zaś piątek – wskaźniki koniunktury gospodarczej.
Danych makro jest zatem dużo, przy czym stan naszej gospodarki jest zasadniczo dobry – choć oczywiście nowe informacje będą testem tej opinii. Niedawno agencja S&P podwyższyła nam prognozy PKB na rok bieżący i przyszły, co również cieszy, ale co nie było jakimś totalnym zaskoczeniem, skoro wcześniej zrobiła tak agencja Moody's. Kurs PLN zależy zresztą bardziej od czynników globalnych.
Charakterystyczna jest sytuacja na EUR/PLN. Mamy 4,2480. Rodzi to podejrzenie, iż linia trendu prowadzona po minimach z maja, lipca i września została przebita. Tak w zasadzie jest, jeśli spojrzy się na wykres o świecach dziennych, niemniej nie można wykluczyć scenariusza, w którym – korekcyjnie lub pod wpływem jakiegoś _ newsa – _ wracamy powyżej linii i udaje się ją w ostatniej chwili obronić. Zresztą, tak czy inaczej sądzimy, że proces umacniania PLN powinien teraz przyhamować i nieco się cofnąć, biorąc pod uwagę dobrych kilka dni, w czasie których złoty zarabiał.
Tymczasem w tle mamy np. wypowiedź Yellen, opisywaną wyżej. Co do EBC, to Mario Draghi mówił w tamtym tygodniu, że pewna stymulacja monetarna jest nadal konieczna – ale mówi tak zawsze. Ważne jest to, że program QE trzeba będzie zacząć ograniczać i powoli kończyć, a to jednak nie jest wiadomość korzystna dla mocy złotego.
Dolar-złoty rezyduje przy 3,5980. Naruszono 3,59, ale tylko knotem dolnym piątkowej świecy. Teraz, jak się wydaje, wchodzimy w fazę korekty. Na razie jednak wszelki ruch jest skromny, bardzo ograniczony, na rynku dzieje się niewiele.