Wczesnym rankiem 28 grudnia sytuacja na interesujących nas parach walutowych nie wygląda drastycznie czy choćby dramatycznie. Eurodolar rezyduje w okolicach 1,0960-80. Para jest więc stosunkowo wysoko, to prawda – ale ostatecznie nie można mówić jeszcze o przebiciu 1,10 czy tym bardziej rejonu 1,1050-60.
Dopiero przejście przez tę drugą granicę byłoby zmianą znaczącą, potwierdzającą, że nie mamy do czynienia z konsolidacją (której przypisujemy z grubsza zakres 1,08 – 1,1050), ale z nowym trendem o jawnie wzrostowym charakterze. Tymczasem na razie jest nawet możliwość, że zwyżka zatrzyma się w obecnych okolicach, tak jak się to stało 22 grudnia.
W każdym razie poziomy wsparcia to mniej więcej 1,0925, następnie 1,09, niżej 1,0870 i 1,0830, a w końcu 1,08.
Co do dzisiejszego kalendarium, to w zasadzie jest puste. W nocy poznaliśmy dane makro z Japonii. Produkcja przemysłowa za listopad spadła w relacji miesiąc do miesiąca o 1 proc., zaś w stosunku rocznym wzrosła o 1,6 proc. Sprzedaż detaliczna obniżyła się o 1 proc. rok od roku (spodziewano się redukcji o 0,6 proc.). Trudno jednak sądzić, by Japonia miała obecnie jakiś szczególny wpływ na EUR/USD.
Jutro w zestawie mamy np. indeks cen domów S&P/Case-Shiller dla USA (październikowy; o 15:00). Poza tym poznamy też inny odczyt z USA, tj. Conference Board zaufania konsumentów (o 16:00). W czwartek czekamy np. na tygodniowe dane amerykańskie o zasiłkach, jak też i na Chicago PMI, w nocy z czwartku na piątek powinny się natomiast ukazać chińskie publikacje PMI dla przemysłu i usług.
Co na złotym?
W Polsce wciąż nie ucichły zawirowania polityczne na tle trybunału, zaś agencja Fitch w ubiegłym tygodniu dała do zrozumienia, że myśli o przyszłości naszej gospodarki bardziej pesymistycznie niż obecny rząd – ale wydaje się, że i bez tych czynników wstrzymanie aprecjacji złotego musiałoby nastąpić.
Biorąc pod uwagę fakt, że pomiędzy 15 a 21 grudnia wykres EUR/PLN przeszedł drogę z 4,37 do niewiele ponad 4,23 – nie dziwi, że później było go już stać tylko na konsolidację. Wsparcie to ok. 4,2320-25, opory to 4,2530-40 i 4,2580. Na razie ten stan rzeczy się utrzymuje i choć jesteśmy w dolnym obszarze trendu bocznego, to jednak wcale nie jest powiedziane, że wybijemy się dołem. A jeśli nawet, to przypuszczamy, że rejon 4,2070 może stać się ograniczeniem ruchów.
Na USD/PLN jesteśmy również w dolnych obszarach niedawnych wahań. Mamy ok. 3,8615, przy czym przed Świętami przewidywaliśmy, że wykres niekoniecznie przebije 3,85 w tym roku. Generalnie założenie to podtrzymujemy, choć sam test poziomu 3,85 nie byłby jakimś szczególnym zaskoczeniem. W każdym razie mogłoby do niego dojść, jeśli EUR/USD teraz zawróci. Jeśli natomiast gracze spróbują spekulacji ponad 1,10, to i złoty mógłby – na USD/PLN – wyraźniej na tym zyskać. Kolejne mocne wsparcie to ok. 3,8110-30.